Pokazywanie postów oznaczonych etykietą facebook. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą facebook. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 22 września 2016

Jesienny dżem z jabłek

Dokładnie o godzinie 16:21 rozpoczęła się jesień, a ja zaczęłam robić dżem z jabłek. Musiałam sobie przypomnieć co i jak , bo ostatni raz dżem robiłam na pierwszym semestrze zeszłego roku. Trochę wspomogłam się instrukcją do ćwiczeń, a reszta po swojemu. Dżemy to nic innego jak przetwory z owoców, powstają w wyniku gotowania owoców z dużą ilością cukrów. Można dodawać "żelfixy" czyli po porostu preparaty pektynowe.Pektyny to estry, które naturalnie znajdują w blaszce i soku komórkowym.  Jednak dajmy szanse jabłkom i zróbmy dżem, który zżeluje sam no może przy małej pomocy cukru :)
Do produkcji dżemu zainspirowała mnie wakacyjna wizyta w manufakturze Karls'a, gdzie wykonuje się wspaniały dżem truskawkowy.

  Na początek lista składników:

kilo jabłek
szklanka i troszkę cukru
3 łyżeczki cynamonu (wedle uznania)
5 łyżeczek kwasku cytrynowego
2 szklanki wody

Na początek krojenie i pozbywanie się gniazd.
 Pokrojone jabłka dzielimy na dwie części. Jedną rozgotowujemy podlewając wodą, a druga na razie czeka spokojnie w wodzie z kwaskiem cytrynowym. Jeżeli jabłka leżały by ot tak na powietrzu to naturalnie by zciemniały, a tego nie chcemy.
Jabłka muszą sie rozgotować i zostac przetarte przez sito, ale ja porozgniatałam je drewniany tłuczkiem. Do całości należy dodać cukier i powolutku doprowadzić do wrzenia. W między czasie jabłka czekające w wodzie z kwaskiem trzeba pokroić, ja pozcierałam je na tarce. Namoknięte zcierają sie łatwiej, to kolejny plus moczenia ich w tym roztowrze :)
W między czasie warto już mieć przygotowane słoiki i najlepiej mało sfatygowane, bo potem czeka nas pasteryzacja
Do wrzacej masy dodajemy reszte jabłek i gotujemy aż zgęstnieje, przed końcem gotowania dodajemy jedną łyżeczkę kwasku cytrynowego. Przez to polepsza się smak i działa troche konserwująco.

Na koniec pasteryzacja przez 15 minut. W garnku podgrzewamy wode i pasteryzujemy. Po co to robimy?
Pasteryzacja jest stosowana po to by zniszczyć lub zahamować wzrost drobnoustrojów chorobotwórczych. Ważne jest zachowanie smaku produktów i uniknięciu obniżenia ich wartości odżywczych.
Po procesie stawiamy słoiki odwrócone do góry dnem.




Odpowietrzanie ma na celu poprawę, jakości produktu, ogranicza niekorzystne procesy utleniania, zmniejsza możliwość rozwoju przetrwalników bakterii tlenowych. Owoce zawierają dużo powietrza, które uchodząc w czasie pasteryzacji może skutkować zbyt małym podciśnieniem.

I po odpowietrzaniu dżem gotowy :)

wtorek, 11 marca 2014

Stan wyraźnego nieogarniania

Stworzyłam właśnie taką nową jednostkę chorobową. Niestety jestem chora, nawet królowej się zdarza. Nie słyszę na jedno ucho i jest to  moja mikrotragedia w tej chwili, bo nawet Green Day jakoś mi dziwnie trzeszczy. Niby fajnie grunge i te klimaty, ale ja chyba wolę pozostać w swojej bajce. Utknęłam w niej jakieś 21 lat temu i wolę w niej pozostać ze zdrowym uchem :) Co można robić w czasie chorowania? Osobiście wreszcie zrobiłam krok na przód i założyłam swoją "firmę" na facebooku. https://www.facebook.com/stacja.koszulka  Sprzedaję ręcznie malowane koszulki, puszki, a z czasem chce też inne tekstylia. W tej chwili pracuje nad jednym projektem. Co prawda mam już jeden fan page, ale ten jest tylko dla tej działalności.

Nie mam na zdjęciach wszystkich koszulek, które w życiu pomalowałam, ale chociaż część. Jak można się domyśleć najlepiej lubię tą z Bellą. Nie mam tuneli, a ni tatuaży, ale jakoś się z nią identyfikuję. Poza tym Bella była najlepiej "ogarniętą" księżniczką Disneya, bo owszem spekulanci uważają, że poleciała na kasę, ale jakoś wątpię by wczytali się oni głębiej w opowieść i zauważyli, że Kopciuszkiem jeżeli chodzi o finanse to  ona nie była ;) Poza tym bestia nie zostaje ukarany bez przyczyny i nie jest on starym facetem, bo róża ma kwitnąć do dnia jego 21 urodzin. Mam 21 lat jestem stara? Teraz jak patrzę na fotosy z filmu gdzie nie ma tatuaży to aż jakoś tak jak nie ta Bella ;) W tej chwili zastanawiam sie nad "uwspółcześnieniem" Mulan lub mojej ulubionej Calineczki, która tak samo jak Anastazja nie była nigdy animacją Disneya, a szkoda. 
Co jeszcze można robić chorując? Poczytałam sobie o PCR i sekwencjonowaniu w rytm mojej ostatnio ukochanej playlisty, która zawiera prawie 140 smutnych piosenek i co najważniejsze nie tandetnych.
W stanie nieogaru mozna też oglądać seriale, ale ja uznaje na taki stan tylko dwa i to wcale nie kultowe "Labirynt" serial o pracownikach laboratorium :D oraz "Magda M". Oba polskie nie kultowe, ale dla mnie numery jeden.
Poza tym można zacząć się zastanawiać nad prezentacją  na zajęcia, tylko czemu temat taki dziwaczny, ale cóż "We can do it!"
Magda M :)  
Bohaterka, która chyba wiecznie chodziła ubrana w groszki. Miny jej kota sa czasem lepsze niż komentarze :)
W labiryncie
Serial chyba z wieczną zimą? Laboratorium, które nie istnieje na prawdę ;(A tak teraz wygląda Paweł Hanisz młody pracownik laboratorium w Warszawie https://www.youtube.com/watch?v=tuB7a-Xs3eA

Parę smutów z mojej nowej ulubionej playlisty