Pokazywanie postów oznaczonych etykietą hipsterzy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą hipsterzy. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Słucham w kółko tego samego...

Jestem lawendową królową dili dili Marillion :)
Kochana redakcjo słucham w kółko tego samego, czytam zakończenia w książkach, nie lubię niespodzianek czy to pracoholizm?
Cóż droga czytelniczko, to nie jest pracoholizm, to całkiem normalne. Też tak robię, a tytanką pracy mnie nie nazwiesz ;) Cóż taka prawda, lubię znać zakończenia, bo tak jakoś milej i stresu mniej ;) Wiem, ze psuję sobie w ten sposób zabawę. Jednak co to za zabawa, jak musze się denerwować? A jak jest u mnie w końcu z tym słuchaniem tego samego? Nie jest to do końca prawda, bo gdyby tak było to nie jarała bym się stroną stereomood i nie kolekcjonowała wręcz muzyki stamtąd. Fakt faktem, że jak coś mi się w głowie zagnieździ to tłukę ten motyw ciągle. Z muzyką jest jak z niektórymi znajomymi, na początku chce się z nimi widywać codziennie, potem raz w tygodniu, potem wysłać na wieczne wakacje do Chin, a po długiej przerwie miło ich spotkać i nawet przekręcanie jakiegoś słowa czy mówienie "wziąść" nie irytuje. Osobiście mówię po "polskiemu", nie po polsku, ale jak zawsze jak ktoś coś robi źle to widzi, a raczej słyszy to wszędzie, ale nie u siebie.
Dili dili będzie dobrze :)
Zatem co z tymi piosenkami? No tłukę czasem aż za bardzo, znajduję nowe dźwięki ot takie zdziwaczenie. W sumie odgradzam się tak czasem od świata, ostatnio zainwestowałam w kartę pamięci do telefonu, ponieważ mur musi być gruby i składać się z wielu muzycznych cegieł. Chyba każdy tak lubi iść ulicą i mieć do tego jakiś rytm. W końcu życie składa się z dźwięków.
Niektóre z nich bardzo lubimy, inne mniej. Choć niezbadane jest co się komuś spodoba. Kiedyś zamęczałam swoje koleżanki swoją pasją stukania we wszystko wokół, szczególnie w sprzęt laboratoryjny. Na uświadomienie mi  jak bardzo jest to wkurzające wstawiły mi filmik w którym laboranci tworzą dubstep Chemistry Dubstep . Dziś idąc ulica słyszałam jak z jednego z domów dochodziły dźwięki chyba muzyki (?), która brzmiała jak rasowe urządzenia laboratoryjne. Ludzie tego słuchają?!  Współczuję im nocy spędzonej na imprezie z czymś takim, ale ja się nie znam.

Z czego buduję mur ostatnimi czasy? :)

To nie są wszystkie cegły, a mur bywa przebijany, bo ktoś coś chce i trzeba zdjąć słuchawkę i awwww po spokoju. Piosenki na mp3, a muzyka grana na siłowni (tak chadzam wreszcie) to całkiem inna sprawa. Osobiście liczę sobie czas na maszynach piosenkami. Jak np. poleci Example to od razu automotywacja pod tytułem "No dobiegniesz jeszcze 3 minutki, przecież lubisz go" i od razu łatwiej wytrzymać. Taka głupota, ale zawsze jakoś 20 minut biegu zleci, czy raczej pobiegnie szybciej ;)Zazwyczaj  nie myślę o wysiłku, czy o tym, że coś mnie boli, tylko wsłuchuję się w rytm i czasem łapię się na tym, że kołyszę się do rytmu.
Wtajemniczeni, którzy odwiedzają mojego instagrama (klik w zakładce na górze) zapewne ogarnęli moje zdjęcie na którym dumnie pokazują swój karnet open gym student. :P Z siłowni wyniosłam dwa hity, oprócz Example i jego singla Kids again, który hipstersko znałam już wcześniej. W momencie jak doszła moja zamówiona płyta za słynne 9,90 w PL go jakoś odkryto :) Czasem warto poczekać na obniżki :) Początkowa cena 39zł była mało przystępna jak dla mnie, ale jak zobaczyłam hasło promocja 9,90 od razu kliknęłam zamawiaj  i tak oto śpiewam "Evolution of man" w czasie drogi do Kupca na ową siłownię :)
Taki powiew wakacji i lata na które chudnę, a które spędzę na praktykach :) Póki co biegnę bez kierunkowo na bieżni i liczę na to, że dobiegnę do celu :)
Gust mam nader różnorodny, w miedzy czasie zdarzyło mi się być na koncercie Farben Lehre i The Analogs. Nawet nabyłam koszulkę i kostkę do gitary.
Nawet nie zorientowałam się jak dwóch kolesi mnie podniosło i rzuciło "na tłum" i poniosła mnie fala prawie pod scenę. Wrażenia nie zapomniane :) Na pamiątkę mam także fotkę z wokalistą Farben Lehre. Koncert odbył się w Słowianinie legendarne miejsce w Szczecinie. Nigdy wcześniej jakoś nie było okazji bym się tam pojawiła. Całkiem spoko klimat, trochę PRL. Duża scena, dużo miejsca do pogowania, znaczy tańczenia:) Na koncert zarobiłam sobie na Stacji Koszulka :)
Razem z Martyną złapałyśmy wokalistę tak, że nam nie uciekł ;)

Gdy "przymieram" na blogu można śledzić moje życie "bez ostrzeżeń" na instagramie (link w zakładce), a od dwóch dni ćwierkam na Twiterze https://twitter.com/Emily_kimi :)


poniedziałek, 15 sierpnia 2011

Hipsteryzacja!


Pojawili się jak grom z jasnego nieba. Nie chcieli być tacy jak ich poprzednicy czyli „bananowe dzieci”, ale też nie chcieli być przeciętni. Szybko zyskali zarówno wrogów jak i zwolenników. Skąd ta nienawiść do nich?

Hipster przewrotne zwierzątko
„Nie lubię hipsterów!”, „Hipsterzy to frajerzy”, taki slogany słyszę ostatnio coraz częściej. Negatywnie o tej dość specyficznej subkulturze wypowiadają się zarówno ludzie z nizin społecznych jak i osoby, których dochód miesięczny znajduje się w górnym progu podatkowym, w grupie „anty” znajdziemy także osoby, które bardzo chciały być hipsterami, ale nie wyszło oraz te, które nie lubią się wyróżniać. Czy wiedzą kogo jednak tak bardzo nienawidzą? Zarzut, że to bogate dzieci możemy od razu wsadzić miedzy bajki, bo to zazwyczaj klasa średnia. Na siłę szukają nie znanej muzyki. Ok, może to dziwaczne, ale czy osoba, która chodzi głównie na koncerty lokalnych zespołów nie robi w pewnym sensie tego samego? Moda, ubiór to najbardziej zawiła sprawa. Ostatnio czytałam w piśmie „Existence”, że hipster przeważnie czerpie z przeszłości, z resztą sama nazwa na to wskazuje. W internecie hipsterzy atakowani są na równi z grupą, która umownie nazwijmy „plastiki”. Czemu jednak się tak dzieje? Obiło mi się o uszy ostatnio stwierdzenie, że my Polacy wypaczyliśmy tą kulturę, bo tylko w Polsce nie można się przyznać, że jest się hipsterem, nie wolno być gruby i to co mnie rozśmieszyło najbardziej, nie wolno być biednym. Może to właśnie te nasze „innowacje” sprawiły, że ci śmieszni ludkowie w nerdach i słomkowych kapeluszach są aż tak nielubiani?


Ty hipsterze!
Internet to świetne miejsce na wyszukiwanie całkiem nowych obelg. Jest już „Ty pokemonie”, widziałam także przezwisko „Ty hipsterze”. O ile dla samego człowieczka w nerdach „Mainstream!” budzi popłoch, to w grupie „anty” przyrównanie kogoś do hipstera to wielka obelga. Owszem mają oni tak jak wcześniej wspominałam swoje wady. W internecie rosną jak grzyby po deszczu blogi z notkami anty, anty kluby i prześmiewcze zdjęcia. Zjawisko hipsterów porównuje się do kiedyś bardzo popularnego „EMO”. Tylko, że każdy kij ma dwa końce. Gdy pierwszy raz spotkałam się z ruchem hipsterów ich założenia wydały mi się nawet ciekawe. Wyszukana muzyka, ciekawe stroje , modne kluby to wszystko zabrzmiało dość interesująco. Strach przed zwykłością? Któż się tego nie boi, w końcu nikt z nas nie chce być „szarym człowiekiem”, każdy coś robi, by jego życie było ciekawsze. Co w w tym złego? Na pozór nic. Jednak nie miło zaczęło się robić, gdy hipsterzy zaczęli stawiać siebie ponad innymi i gardzić „zwykłymi zjadaczami chleba”. Bycie zwykłym stało się obelgą w ustach tych, którzy całkiem nie dawno stali po drugiej stronie barykady. Dziś wracają do tego samego blokowiska i dalej nic nie robią ze swoim życiem, tylko obrażają innych. Przezwisko „Ty hipsterze” nie odnosi się jednak tylko do osób gardzących ludźmi, którzy „nie mają ciśnienia na oryginalność” Często słyszę, że hipsterzy są to osoby rozkapryszone i wręcz chorobliwie chcące być oryginalne, jeżdżą na rowerze, choć tego nie lubią i czytają książki , których nie rozumieją. Czy to jest jednak powód do tego, by na każdym byle blogu ich aż tak atakować?


Polak nie lubi inności
Prosty eksperyment: wyjdź w czymś ekstrawaganckim na miasto i policz ile osób będzie się dziwnie patrzeć oraz ile powie coś pod nosem. To czy inność jest tolerowana zależy od miasta. Każdy Polak pytany o to, czy jest tolerancyjny odpowie, że tak. Prawda bywa jednak bolesna. Zaczyna się od małych rzeczy, spójrzmy chociażby na przykład Michała Szpaka, którego to w Jaśle nie lubią. Nikt go na razie nie zaatakował, bo w „realu” nie maja odwagi, ale w internecie to już co innego. Tak samo jest ze wszystkimi, którzy postanawiają być inni. Na co dzień nikomu ze znajomych nie przeszkadzają, ale w internecie jest już „jazda bez trzymanki”. Polacy nie lubią hipsterów, bo nie lubią inności? To ciekawe zagadnienie, zważywszy na to, że w Polsce hipsterów nie lubią często sami hipsterzy. Jednak wracając do meritum, inność ma u nas ciężkie życie. Są osoby tolerancyjne, są osoby, którym to wisi i są osoby, które nie spoczną póki światu nie przekażą jak bardzo nie lubią innych. Kto jest w tej chwili pod ręką? Rasizm, faszyzm i nacjonalizm są zakazane, więc poszukajmy na własnym podwórku. Ta Zośka się jakoś tak dziwnie ubiera, pewnie jest hipsterką, oni są głupi, dokopmy jej. Czy stad biorą się te blogi na których tak bardzo nasza nowa subkultura jest atakowana, a wiele osób temu przyklaskuje?

Czy jestem hipsterką!?
Każda subkultura ma zarówno swoich sympatyków jak i przeciwników. Sympatycy jak na razie są w mniejszości. Jedni się boją, inni nie przyznają, jeszcze inni już po prostu tacy są i nie potrzebna im etykietka. Zastanawia mnie tylko jedno, skoro hipster to osoba, która chce być oryginalna. To skąd na to taka moda, skoro oryginalności nie da się kupić, ani zaprojektować. Oryginalność to cecha, złości nikt jeszcze nie zaprojektował. Mówią, że moda na hipsterów przyszła z końcem kryzysu, tylko, że my w tym kryzysie nadal tkwimy! Źródło dalej jest nie znane. Myślę, że jednak kryzys ma w tym swój udział, bo część np. element hipsterskiej mody jakim jest kupowanie używanych ubrań jest nieodłącznie związany z oszczędzaniem. Czy każdy kto kupuje odzież używaną i słucha nie znanej muzyki jest hipsterem? Nie, jeżeli nie wmówi mu tego społeczeństwo i nie doda, że to źle i że ma to w sobie zwalczać, „bo my nie lubimy hipsterów”.