Tak było z jedną koszulką. Czasem muszę wspinać się bardzo wysoko, bo klient chce bym była alpinistką. W wilku z Wiedźmina mam już tytuł doktora, ale czasami klient troszkę sam nie wie co chce i każe poprawiać pewne rzeczy w nieskończoność, jednak wszystko da sie uratować. Zamówione wcześniej poprawki nie wyszły, bo nie można w nieskończoność coś domalowywać, bo materiał też ma swoją oporność. Trochę łez mnie kosztowała ta praca, siedziałam i męczyłam. W końcu mój kuzyn stwierdził, że nie rozumie po co ja sie tak męczę i rzucając wersetem z piosenki strachów
"I łzy ostatnie schną pod poduszką
Nie warto...
Nie liczy się..."
Oddałam pieniądze. Mama pomogła mi poratować to co zostało z pięknego wilka, którego musiałam poprawiać po setki razy. Finalnie powstała ciekawa koszulka taka fuzja dwóch styli i co ciekawe od razu znalazła nowego właściciela, który kazał się zapewić o tym, że zostanie odłożona specjalnie dla niego.
Tak finalnie powstała całkiem ciekawa koszulka, gdzie na plecach trochę pograłyśmy z tytułem cyklu opowiadań Sapkowskiego.
Kolejny projekt to romans ze sztuką uzytkową, a mianowicie piżama! Po co mam kupowac gotową zremiksuję sama, do tego na koszulce kolejna udoskonalona księżniczka :)
Bo z klasycznego Disneya już troche wyrosłam ;)
Rzut oka na Dni Morza ;)
Jeżeli "przymieram" to szukajcie mnie na twitterze albo instagramie linki w zakładkach do góry ;)
Klient czasami bywa "awanturujący się" a czasami sam nie bardzo wie czego chce=)) Koszulka a raczej wilk są i ciekawe , kosztowały Cię czasu i pracy fajnie ,ze znalazła właściciela. Dawniej wzory na koszulkach malowało się czarnym tuszem i czasami efekt był daleki od zamierzonego. Koszulka na pewno przyniesie szczęście właścicielowi jak wszystko co powstaje "w bólach".=)
OdpowiedzUsuń