Ostatnio jestem często zmęczona. Winobranie, koncerty, zbliża się koniec wakacji. Przez jakiś czas byłam/ jestem bacznym obserwatorem blogów i blogosfery oraz fotografów i tej "bandy". Każdy chce być zauważany doceniany, odnieść sukces. Sukces jest celem samym w sobie, jego pojęcie może być inne dla każdego z nas. To za nim biegniemy. Wyścig szczurów? Hmmmm, on ma jakiś sens i cel , bo mimo iż część szczurów umiera to jednak coś na końcu jest. Ostatnio jednak zauważyłam nowe zjawisko.
Wstaje rano, ubieram strój do walki, pakuję torbę. Wszystko jest, aparat, telefon, blenda, wymienne obiektywy, drugi akumulator... Dziś będę lepsza, a potem słupki oglądalności w górę, wszystko w górę, a na końcu kariera! Czytelnicy? Na co mi oni , przecież jak sprzedam swoje prace kiedyś to będę mógł ich kiedyś kupić! A póki co nie dam sie przegonić!
Biegnę za tą karierą , a młodsi za "fejmem", ale czy jest jakaś szansa dobiec? Przypomniał mi się wiersz Leśmiana pt.
"Dziewczyna" , należy mi się literackie piekło za to, ze przywołuję go tu i teraz, ale nie ma trafniejszego tekstu o bez celowej walce. Mamy tylko zarys snujemy domysły, chwytamy się jakiś linek, bo ktoś kiedys powiedział, albo sami sobie to wmówiliśmy. W wierszu celem jest dokucie sie do dziewczyny, a w życiu to mityczna kariera, czy sława. Dla mnie dziś zjawisko wyścigu szczurów zastępuje zjawisko "biegu w kole" . Wyobraźmy sobie klatkę z takim kołem , wchodzimy i biegniemy co sił tak mijają dni, miesiące , lata, a sukcesu nie ma. Dlaczego? A czy ten bieg miał jakiś cel? Do czego zmierzam, otóż bardzo łatwo jest się dać zagonić do jakiegoś nierównego wyścigu.
Jedzenie? Nie, nie teraz mam misję. Napiszę post i zbiorę mnóstwo lajków, ale to nie taka prosta rzecz. Najpierw przez tydzień będę na wszystkich stronach pisac komentarze" Zapro do mnie!!"
Bieg w kole zaczyna się dość niepozornie i dotyka bardzo wiele osób zarówno młodych jak i starszych. Stwierdzamy, ze jestesmy w czymś bardzo dobrzy i mamy szanse na karierę i sławę. Raz uda nam się zrobić dobre zdjęcie, które ktoś pochwali i w tym momencie część osób po prostu się ucieszy i zmotywuje do dalszej pracy, a część uwierzy nadmiernie w siebie i zacznie "biec". Uzna, że jest tak dobra, ze nie nauką a samym sprzętem, nie kreatywnością a ilością dostanie sie na szczyt. Niestety zamiast powiedzieć sobie może się uda warto próbować i dobrze się przy tym bawić, a do tego uczyć, bo to moja pasja stwierdzi, że o to już umiem dużo i jestem rozpoznawalny, więc walczę o materiał! Czeka mnie kariera. Przy tym powstaje też chora rywalizacja, bo taka osoba stwierdza, że inni to dla niej zagrożenie, bo na pomysły tak znanej i dobrej w tym co robi osoby inni tylko dybią. Przy okazji jego środowisko zaczyna biec mimowolnie. Inni tracą już przyjemność z zabawy, bo na każdym kroku czują ten duch rywalizacji i sami zaczynają biec za niczym. Za mityczną karierą , która bez pracy nie przyjdzie sama.
Nie tylko fotografowie , a blogerzy też zaczynają biec w kółku. Tu marchewką są darmówki, prezenty od sponsorów i wizja bycia kiedyś modowym guru czy publicystą. Marchewkę ze sznurka pomaga zerwać duża oglądalność, którą zdobywa się przez spamowanie, pisanie pod publikę i wstawianie spoilerów i reklam. Cóż. osobiście wolę jak ktoś napisze mi komentarz , zostanie obserwatorem, czy zwyczajnie powie, widziałem podoba mi się. Walką o nic jest zdobywanie na siłe ilosci wyświetleń, przecież to tylko liczba!! Uwaga i tak przez taką politykę nie zostanie się znanym dziennikarzem, bo praca w redakcji nie poelga na wklejaniu "gotowców" i minimalnej pracy przy wielkich korzysciach. Tak kariery sie nie zrobi po prostu biegnie się w kółku, wszyscy dawno coś osiągają , uczą się , a taki bloger nabija liczbę wyświetleń. Za co? Za kremy, bzdetne bransoletki i sztuczną popularność. Młodsi ode mnie biegną za "fejmem" , czyli sławą, podobno na ask.fm (jak chcesz zapytać link jest do góry w zakładce) nie chodzi o samo odpowiadanie na pytania i zabawę, a sławę i ilość lajków. Tylko po co taka sława? Nie ma ona przełożenia na życie realne, nie chodzi tu nawet o to , że dana osoba, mądrze odpowiada, albo jest interesująca, tu działa jakieś 25/25, 5/5 itd. Raz dałam lajk na jedną ze stron i dostałam z powrotem 5 lajków , ale co mi z tego? Czy przez to stałam sie jakąś gwiazdą? O ile pogoń za sławą na youtube ma jakieś resztki sensu, bo tu trzeba się wysilić. To na asku wystarczy klikać lajk i zadawać pytania :5/5? .Nawet nie znam tych "fejmów" i jakoś nie są to dla mnie jakieś super osobowości, bo biegną za niczym. Na ask.fm xxKasiaxx, ale co z tego ma w realu? Co w internecie? Czy nie biegnie w kółku , a w tym czasie jej rówieśnicy tworzą wielkie rzeczy, czy chociażby po prostu się uczą?
Po co piszę bloga? Piszę bo lubię, pisze dla czytelników, ale nie dla ilości wyświetleń, ta liczba motywuje, ale nie jest celem samym w sobie. Po co robię zdjęcia? Tak, samo sprawia mi to przyjemność, choć tu czasem zdarza mi sie dać zagonić, bo środowisko fotografujących bywa ciężkie, jest tu wyścig zbrojeń i konkurencja i walka o karierę, którą PRAWIE NIKT NIE ZROBI, bo są już zawodowi fotografowie, a my amatorzy możemy doskonalić warsztat i walczyć o to by kiedyś ktoś ocalił nas od zapomnienia. Wole nazywać siebie artystką, a nie fotografką. Nie chce być małym człowiekiem w wielkim kole młyńskim, który biegnie bez celu, a wokół mija życie, a to co zdobywam przez ten bieg to darmówki od sponsora, wirtualne wyświetlenia, "fejm" na asku czy własne sztuczne przekonanie o doskonałości, bo żyje się w świecie realnym, tworzy jako człowiek i dla ludzi, a kariera jest nagrodą , a nie celem, a czasem po prostu nie ma się na nią szans, ale można mieć ciekawą pasję. Trzeba uważać także, by w tym biegu nie zaniedbać siebie i nie stracic czegoś przez tą walkę o nic.
"I była zgroza nagłych cisz. I była próżnia w całym niebie!
A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebie?"