sobota, 31 sierpnia 2013

Recenzja "Nano"

źródło: merlin.pl
Mikro... Nano czyli 10 do -9. Na co dzień w moim świecie wszystko kończy się na mikro. Jednak świat może być jeszcze mniejszy i bardziej niebezpieczny, takie wnioski wyciągnęłam z lektury nowego thrilleru medycznego autorstwa Robina Cook'a pt. "Nano". Książka miała premierę w kwietniu, więc całkiem niedawno, ale kupiłam ją i przeczytałam później , bo wcześniej czytałam "Ołowiany świt" :) Bałam się zaczynać ten gatunek, bo nie lubię jak ktoś przesadza z makabrycznymi opisami i historiami z piekła rodem, ale tu miło się rozczarowałam.
Cała akcja rozgrywa się w Kolorado, gdzie po analizie większość amerykańskich powieści można uznać, ze wszystko co złe i tajemnicze znalazło swój dom. Trafia tam studentka medycyny Pia Grazdani z "Polisy śmierci" i rozpoczyna pracę w "Nano" jest to instytut badań. Jej szefem jest potentat finansowy i kobieciarz, który nie cofnie się przed niczym by osiągnąć sukces. Pia jest zafascynowana swoją pracą, aż do momentu, gdy znajduje człowieka w stroju Nano, który po nagłej utracie przytomności zostaje wykradnięty ze szpitala przez pracowników jej firmy, a cała sprawa ma być zatuszowana. Pia nie daje za wygraną i powoli odkrywa mroczną tajemnicę firmy i ukryty cel swoich badań.
Do książki zabierałam się "na dwa razy" najpierw zaraz po "Ołowianym świcie" , a potem po pewnej przerwie, ja stwierdziłam, że brak mi z powodu wakacji laboratoriów i eksperymentów. Thriller medyczny to specyficzny gatunek. Można sprawić zarówno, ze czytelnik się zainteresuje i przerazi, jak i , że przestanie jeść na tydzień. Robin Cook jest znany szerszej publiczności jako autor kultowej "Comy" , na podstawie której powstał film. W tedy przerażała, bo pokazywała , ze transplantologia może też nieść poważne zagrożenia. Dziś w erze nanotechnologii "Nano" również porusza temat zagrożeń i braku kontroli, wspomina o tym nawet jedne z bohaterów, który pyta Pia wprost, czy ktoś ma nadzór nad tym całym biznesem.Nie ma w tej książce przesady po prostu jest zbudowana historia na podstawie tego jednego pytania i hipotezy co by się mogło zdarzyć, gdyby... Oczywiście w powieści walczą ze sobą dwa narody, których osiągnięć najbardziej się boimy czyli Chińczycy i Amrykanie. W książce mamy też jeszcze jeden motyw, który warto zauważyć. Szef Pia jest kobieciarzem i to właśnie koniec końców przez nie jego plany legną w gruzach i traci firmę. Ambitnych kobiet w  Nano nie brakuje, oprócz Pia, jest tam jeszcze Whitney Jones i szefowa Pia. Głowna bohaterka jest bardzo dociekliwa i sprytna oraz zaangażowana w pracę i umie walczyć o swoje. Nie poddaje się łatwo. Autor na każdym kroku przypomina nam o tym poprzez wypowiedzi jej przyjaciół i bliskich.
"Nano" trzyma w napięciu i nie zwalnia tempa, rozdziały są krótkie, ale pełne akcji. Czasami skaczemy z jednej lokalizacji w drugą. Mimo iż jest to thriller medyczny nie trzeba go czytać ze stosem encyklopedii, daje się wyczuć, że osoba, która go pisała zna się na rzeczy i urazy są opisane dość precyzyjnie (autor jest z wykształcenia lekarzem), ale nie ma się ochoty rzucić książka i stwierdzić, że jest się zmęczonym domyślaniem. Nie zdarzyło mi się przerzucać kartki z powodu nudy, ani tez mieć problemy z powrotem do akcji, gdy przerywałam czytanie. Dla osób, które czytały "Polise śmierci" nadmienię, że oprócz samej głównej bohaterki i jej przyjaciela wraca jeszcze jedna postać, jednak Ci , którzy tak jak ja weszli w "Nano" bez przygotowania mogę śmiało uspokoić, że powieść można czytać jako osobną książkę, a nie tylko kontynuację. Zakończenie mnie zaskoczyło i przeraziło, nie tego się spodziewałam. To wielki plus dla powieści, ponieważ z racji oglądania dużej ilości kryminałów wszelkiej maści i czytania, zauważam podobieństwa, albo nawet mam przykre wrażenie, że wiem, jak to się skończy.
Podchodziłam do tej książki trochę jak pies do jeża. Miałam ochotę poznać bliżej ten gatunek, ale z drugiej strony bałam się "mastertonizmu" , czyli nadmiaru krwi, okropieństw, obrzydlistw i wynaturzenia. "Nano" jednak jest sterylne i mroczne. Porusza i wywołuje strach , a wszystko zaczyna się się od jednego pytania "Czy ktoś kontroluje to do czego wykorzystywana jest nauka?" . Polecam, a z ciekawości chyba sięgnę po "Comę" , bo film był dobry :)
tytuł: "Nano"
autor: Robin Cook
wydawnictwo i rok wydania: Rebis 2013 (dodruk) wydanie I
cena: 34,90
oprawa: miękka
ilość stron: 472

       

2 komentarze:

  1. "Czy ktoś kontroluje to do czego wykorzystywana jest nauka?"

    myślę, że tak..spotykamy się z tym na każdym kroku;p np..zrób dobry bimber wiesz ile musisz do tego użyć destylatów?..

    może to nie jest zbyt mądre porównanie..ale zawsze to jakieś.

    myślę iż skuszę się do przeczytania książki.

    ciekawie opisujesz.

    OdpowiedzUsuń
  2. książka wydaje się ciekawa, być może przeczytam ją w najbliższym czasie ;p
    zapraszam do mnie:
    http://loveinworldgirl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń