środa, 1 maja 2013

Recenzja książki „Otchłań zła”

Zły plon bezprawia
Nowym się tylko bezprawiem poprawia. „
- Wiliam Shakespeare – motto książki.

Ostatnio w kiosku wpadł mi w ręce pierwszy tom trylogii Maxime Chattam pt. „Otchłań zła". Zazwyczaj książki, które są tanie są przewidywalne, jednak ta zaskoczyła mnie dość pozytywnie.
Cała historia toczy się w Portland. Na początku książki poznajemy głównych bohaterów policjanta Josha Brolin'a i młodą studentkę Juliette Lafayette w dość nietypowym momencie. Ona zostaje porwana przez przestępce, którego on szuka. Juliette zostaje uratowana, wszystko kończy się dobrze, „Kat z Portland" nie żyje. W tym momencie Hollywoodzka sielanka się kończy, ponieważ po pewnym czasie w pustostanie w lesie zostaje znalezione ciało młodej kobiety wszystko wskazuje, że psychopata powrócił. Tu zaczyna się skomplikowany proces, bo na wstępie dowiadujemy się o tym, że Joshua zabił „Kata z Portland" i sprawa jest zamknięta. Zaczynają się poszukiwania ducha „Kata z Portland" w które włącza się także Juliette. Po drodze w książce podsuwany jest nam motyw z „Boskiej komedii" Dantego, autor sugeruje także, że ciemne moce mają udział w tej dziwnej i pogmatwanej sprawie.
Na początku byłam dość sceptycznie nastawiona do tej serii, bo myślałam, że autor zaserwuje nam historię „z mchu i paproci" w której to nagle człowiek ożywa i wstaje z grobu, a cała teoria dziejów zostaje zanegowana. Historia jest jednak na tyle wciągająca, że stwierdziłam, że poczekam i zobaczę co zamierza pokazać autor. Maxime Chattam bardzo dokładnie prowadzi nas przez tą zawiłą historię. Główny bohater Josh zajmuję się portretami psychologicznymi seryjnych zabójców , więc bardzo dokładnie poznajemy psychikę poszukiwanego ducha „Kata z Portland". Momentami zaczynamy włączać się powoli w śledztwo i sklejać w głowie fakty. W książce pojawiają się terminy z medycyny sądowej, ale autor wprowadza postać Bentleya Cotland'a , który ma zostać zastępca prokuratora generalnego i któremu policjanci tłumaczą wszystkie pojęcia, to znacznie ułatwia czytanie i nie zmusza nas do ciągłego biegania po encyklopedię.
W książce godne uwagi są bardzo dokładne opisy, które nie skupiają się na zachodach słońca i zbędnych walorach przyrody, a na rzeczach kluczowych. Możemy poczuć klimat zagraconego pokoju Josha, ale także zmarznąć wraz z bohaterami w nocy na miejscu zbrodni, zobaczyć mroczny pustostan w lesie. Nie wszystkie opisy w książce są miłe i przyjemne, znajdują się tam także opisy ofiar czy sekcji, ale są one dozowane, więc książka nie obrzydza. Autor wie, kiedy powiedzieć dość. Dla osłody w powieści pojawia się także motyw romansu Josha i Juliette, jest trochę jak z serii z serduszkiem, on ją uratował przed śmiercią itp., ale motyw ten nie dominuję, jest tego tyle ile być powinno. Narracja jest trzecioosobowa, niektóre rozdziały to opis dnia Juliette, a inne Josha, czasem łącza się w jeden dzień. Czasami najpierw czytamy o tym jak morderca rozprawia się ze swoją ofiara, a w kolejnym rozdziale już czytamy o pracy policji. W książce nie ma bohaterów ze stali mają oni swoje słabości i uczucia. Są bardzo dokładnie zarysowane. Pozycja jest dość obszerna pisana niezbyt dużą czcionką, ale dość krótkie rozdziały ułatwiają czytanie. Język jest dość łatwy w odbiorze, jest urozmaicony. Nie mamy tu do czynienia z denerwującymi powtórzeniami. Czyta się bardzo szybko i przyjemnie.
Książka mimo wielu walorów ma także swoje minus,które zauważają praktycznie wszyscy, którzy mieli z nią kontakt. Postać Juliette na końcu książki staje się już denerwująca, gdy udaje się do domu mordercy, wiadomo co ją spotyka. Jako czytelnik nie ma się wpływu na zachowanie bohaterów. Gdy wczytamy się w tom dostrzegamy celowość tego zabiegu, bo wtedy udaje się rozwiązać całą sprawę. Plusem takiego obrotu sprawy jest to, że gdyby autor zostawił Juliette przy życiu zapewne żyła by ona długo i szczęśliwie z Joshem i trylogia zamieniła by się w skandynawską sagę z kiosku. Nie mniej jednak w czasie czytania ciśnie się na usta zdanie „po co tam leziesz głupia kobieto". Kolejny minus to miejsce akcji. Szkoda, że francuski pisarz nie umieścił akcji w swoim kraju w końcu pustostany w lasach i mroczne krajobrazy znajdziemy w każdym kraju,, Francja wydaje się bardziej magiczna niż USA, wtedy powieść była by jeszcze bardziej klimatyczna. W powieści są motywy francuskie, ale same motywy mają się dość nijak do treści, bo połączenie Francja + USA jakoś nie gra. Jak dla mnie kryminał powinien być klimatyczny, temu tego nie brakuje, ale mogło by być lepiej.
Bilans wychodzi na plus i stwierdzam, że książka jest godna polecenia. W skali jeden do 10 dała bym 9,5. Jeżeli przebolejemy głupotę bohaterki na końcu i miejsce akcji to może nawet 10. Bardzo dobry kryminał nie przesadzony. Już nie takie proste czytadło, bo można z niego coś trochę wyciągnąć oprócz odrobiny rozrywki. Zakupiłam także drugi i trzeci tom, drugi już rozpoczęłam, bo na końcu każdego znajduje się początek kolejnego. Tą serię mogę polecić z czystym sumieniem dla kogoś komu nie straszne odwiedziny w małej strefie mroku, gdzie zwykle rzeczy nie dzieją się zbyt często.

Tytuł: „Otchłań zła" („L'ame du mal „)
Autor: Maxime Chattam
Rok wydania: 2004
Oprawa: miękka
Przekład: Joanna Stankiewicz-Prądzyńska
Ilość stron: 544
Wydawnictwo: Sonia Draga

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz