sobota, 28 kwietnia 2012

Z pamiętnika Urban Explorera

Drogi pamiętniku ostatnio znowu widziałam za wiele i byłam w miejscu, gdzie podobno porządni ludzi nie bywają. Tym razem nic mi się nie podarło i nie musiałam wchodzi oknem, ale odkryłam miejsce o którym chyba właściciel zapomniał....
Tak naprawdę celem było co innego, ale cóż. Po długim spacerze przez działki, o przepraszam „Ogrody Rodzinne Przodownik" trafiłam w miejsce, które podobne jest do Zony. Bloki z wielkiej płyty niewidoczni ludzie, dziwne opuszczone budynki. Na wet na zdjęciach satelitarnych to miejsce wygląda jak po wybuchu słynnej „czwórki" i do tego ta wiecznie otwarta brama. Jest to zespół małych portierni i jedna mała hala produkcyjna. Całość znajduje się na ulicy Węglowej i tyle danych na temat położenia, bo każdy UE nigdy nie podaje dokładnych adresów. W środku prawdziwe skarby!! Kaseta VHS, porozbijane stare telefony, drewniane linijki, stare kalendarze i zegarek, który stanął na godzinie 9:05, a budzenie było planowane na 11 oraz skarbonka , a w niej grosz na szczęście. Gdy byłam tam wcześniej to wyobraź sobie to wszystko jeszcze było zamknięte, teraz w jednej z portierni chyba ktoś mieszka, bo było coś na wzór łóżka, a za budynkiem ludowa zabawa tj. ognisko ze starych dętek i innych wyrobów gumo podobnych. W hali produkcyjnej na ścianie ktoś namalował wielkiego misia, który patrzy na cały ten kram trochę jakby zdziwiony. Patrzył na mnie i pytał to ty jeszcze tu nie byłaś? Pamiętniku czemu ja tam trafiłam tak późno?
KIMI
Plany na kolejne wyprawy:
czas pokaże, co się trafi....
Więcej na: http://www.facebook.com/media/set/?set=a.303892176347585.65271.242379179165552&








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz