wtorek, 12 lipca 2011

Zwyczajna wyjątkowość

Czy w nowym społeczeństwie jest miejsce dla zwyczajnych ludzi? Jakie według kolorowych magazynów są dzisiejsze kobiety?

Według pism dla kobiet dziś nie ma zwyczajnych ludzi. Wszyscy pracują w biurach i zarabiają krocie, mają nieprzeciętne hobby, które nie jest juz źródłem przyjemności, tylko prestiżu. Starość to przeżytek o którym już nie wypada mówić. Nie ubieramy się po to, by wyglądać ładnie, tylko po to, by być seksowne i kusić. Ciuchy tylko markowe. Wszystkie jesteśmy kobietami sukcesu, a „kura domowa” czy „matka Polka" to obelgi za które powinno się karać wiezieniem. Gdzie tu jest miejsce dla zwykłych kobiet? Czy wolno się postarzeć? Czy koniecznie trzeba być wyjątkowym?

Wyjątkowy, czyli taki sam jak reszta

„You're so fucking special I wish I was special."
Kiedy przeglądam pisma typu „Elle”, InStyle” czy zwykły przaśny „Świat Kobiety”, mam ochotę zaśpiewać właśnie ten fragment utworu „Creep”. Według tych gazet jestem tak samo wyjątkowa, jak szary papier toaletowy. Nigdy w życiu nie jadłam sushi, moja mama nie jest szefową działu projektów (ja nawet nie wiem po cholerę jest takie stanowisko i czym ktoś taki się zajmuje), nie marzę o tym, by mieszkać w Paryżu, nie obsmarowuję co rano ust czerwona szminką i nie zbieram na perfumy marki Chanel. Co mogę zrobić, by zmienić ten stan rzeczy? Zacząć udawać kogoś, kim nie jestem i stać się kobietą z gazety.

Na początek tak, jak podobno wszystkie dziewczyny w moim wieku, powinnam pokochać Audrey Hepburn, ale nie za jej działalność na rzecz UNICEF, tylko za „Śniadanie u Tiffany'ego”. Zacząć chodzić w wysokich obcasach, mimo iż mi w nich strasznie niewygodnie i pokochać Paryż i zakupy oraz marzyć o superpłatnej pracy w biurze. Tylko czy to dalej będę ja? Czy będąc taka, jak reszta, będę wyjątkowa?

Co nie wypada „ wyjątkowym”?
Wiem już, co muszę zrobić, by być „tą wyjątkową”, jednak muszę pamiętać o tym, czego mi nie wolno, bo stać się zwykłym i przaśnym jest bardzo łatwo. Na pewno za parę lat nie wolno mi będzie mieszkać w bloku. Ostatnio wyczytałam, że betonowe dżungle są okropne i tylko biedacy i nieudacznicy tam mieszkają, czyli 90% społeczeństwa jest do niczego. Jak to możliwe, że ten kraj jeszcze jakoś funkcjonuje? Czego jeszcze mi nie wolno? Pod żadnym pozorem nie mam prawa być „kurą domową”, mam być kobietą sukcesu. Czy sukcesem nie jest dobre wychowanie dziecka? Dziecko to w ogóle rzecz bardzo niebezpieczna, dobrze, gdy „wyjątkowa” ma bardzo uzdolnioną pociechę i poświęca jej czas, ale musi uważać, by nie stać się „matką Polką”. Kobiece pisma pomogą jej wyjść z tego stanu, a nawet uświadomią ją, że też ma prawo być szczęśliwa.

Nie wolno być starym!!Wyjątkowi ludzie się przecież nie starzeją! Jeżeli (nie daj Boże) zauważysz zmarszczkę na swojej twarzy, musisz skorzystać z porad zawartych w poczytnych magazynach. Zastanawiam się, czy nie powinnam już dziś zacząć odkładać pieniądze na botoks, w końcu można go stosować już od 20 roku życia. Usilnie szukam w pismach dla pań rad dla grupy 60+. Znaczy moja babica już nie jest kobietą? Wszędzie nie ma ani słowa o ludziach starych, wszyscy są forever young. Swój wiek powinno się zacząć ukrywać już po 30. Należy inwestować w drogie kremy odmładzające i peelingi oraz wypady do SPA. Tylko co z resztą Polek, które nie mają na to pieniędzy? Wydawcy magazynów zakładają, że albo tacy ludzie nie istnieją, albo w ogóle żyją w skrajnej nędzy i nie stać ich na „czytadło” za 5 zł. Już wiem, że nie mogę sie postarzeć, bo wtedy nie będę wyjątkowa.

Musisz mieć hobbyWyjątkowi ludzie muszą mieć hobby, po bardzo wykańczającej pracy w biurze (praca na budowie to przecież wakacje w porównaniu z ciężką praca na kierowniczym stanowisku) trzeba się zrelaksować. Dzisiaj nie mogę powiedzieć, że lubię piec ciasta, czy robić na drutach, bo to nie jest aktualnie trendy. Muszę uczęszczać na pilates lub jogę, zwykłe bieganie po lesie nie wystarczy. Hobby musi być na poziomie i jeszcze dobrze, żeby przynosiło zyski i by wszyscy znajomi mi zazdrościli. Nie można robić czegoś dla czystej przyjemności. Od dawna nie mogę niektórym wytłumaczyć, że uczę się duńskiego tylko dla tego, że lubię ten język i wiem doskonale o tym i nie trzeba mi tego powtarzać po raz setny, że tracę czas i do niczego mi się nie przyda, bo dziś liczy się tylko angielski. Hobby, przyjemność, relaks, czy to dalej znaczy to co przedtem?

Skazani na bycie szarymi?
Dziś nawet totalny outsider musi się trzymać pewnych reguł, ma z góry narzucone jak ma wyglądać i co mówić, bo inaczej będzie „przeciętniakiem udającym tylko buntownika”. Dochodzę do wniosku, że chyba niektórzy zostali skazani przez kolorową prasę na bycie tymi nudnymi i nieciekawymi. Czy warto jest być taki „wyjątkowym” a zarazem jednym z wielu? Uzależnione od mody, drogich ubrań i tego co jest napisane w „świętych kolorowych pismach”, nie noszące tego co lubią, tylko to, co narzuca im lookbook, wstydzą się być matkami i wiecznie ukrywające swój wiek - takie moim zdaniem są te „wyjątkowe” z poczytnych pism. Osobiście to szkoda mi takich osób, które tak naprawdę nie mają własnego zdania i interesują się tylko tym, co jest aktualnie modne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz