Największy hit zespołu The Raconteurs. Piosenka o próbie ustatkowania się, jedna z nielicznych. Tekst nie jest tu najważniejszy, liczy się ta melodia. No to jazda!
Znowu Jack White, w kolejnym poście. Może to monotonia, ale dla mnie ten człowiek czego się nie dotknie zamienia w złoto. The Raconteurs to jego drugi zespół zaraz po The White Stripes ( aktualnie White Stripes już nie gra, ale na jego miejsce jest The Dead Weather). Powstał w roku 2005, kiedy to raczej taki gatunek umierał, a w jego miejsce wchodziła techniawa. "Steady as she goes" był ich pierwszym singlem. Była także jego limitowana edycja wydana na winylu, na której podobno była tez wersja akustyczna. O czym właściwie jest ta piosenka? "Find yourself a girl and settle down ;Live a simple life in a quiet town" - Znajdź sobie dziewczynę i ustatkuj się. Żyj prostym życiem w małym miasteczku. Czyli zrezygnuj z dotychczasowego trybu życia, czy dobrowolnie? "You've had too much to think, now you need a wife"- kolejny nakaz, ty nie masz czasu, ty potrzebujesz żony. Na razie są tu same nakazy. W refrenie mamy ciągłe powtarzanie "Steady as she goes" - pewnie kiedy przyjdzie, tylko co się w tedy stanie? Na naszego bohatera mamy cały czas kładziony nacisk, tylko nigdzie nie jest powiedziane, czy on tego chce. W jednej ze strof mamy informacje o ty, że nasz bohater znalazł sobie przyjaciółkę, ale czegoś mu tu brakuje. Dalej mamy zwrotkę w której to tłum nalega na niego, by ustatkował się dla dziewczyny. Muzycznie piosenka jest genialna.Na początku parę taktów wybija perkusja, potem rusza gitara. Tradycyjnie wokal Jacka wzbogaca piosenkę, tym razem jest zdecydowany. Refren jest bardzo melodyczny, najbardziej jednak charakterystyczny moment tej piosenki to ten gdy wspomniana o przyjaciółce i uczuciu, że to jednak nie to. Każda piosenka musi mieć teledysk. do tej piosenki powstały dwa teledyski. Osobiście bardziej kojarzę ten z kultową krową na początku i samotnym domem w polu w którym to zespół gra. The Raconteurs "Steady, As She Goes"
Czas na cover. Tym razem zaśpiewa dla nas kobieta. Brytyjska piosenkarka soul z Leeds. Tekst nie uległ zmianie. Złagodziła jednak trochę linię melodyczną. Nie wita już nas perkusja, a delikatne dźwięki. Została gitara w tle. Głos wokalistki jest skrajnie inny od głosu artystki, jest w nim momentami taka miła dla ucha chrypka. Ma ona w nim jednak tą nutkę soulu. W środku utworu zamiast solówki gitarowej mamy solo na organach. Na co dzień wykonuje ona skrajnie inną muzykę. Ta transformacja jest jednak bardzo udana. To taka łagodniejsza wersja The Raconteurs. Corinne Bailey Rae - Steady as she goes
Dobrej piosenki nie da się sknocić. To chyba jedyny oficjalny cover tej piosenki. Można czasem znaleźć jej wersje w wykonaniu innych artystów. W słabej wersji technicznej można znaleźć tą piosenkę śpiewaną razem przez Jacka White i Alisoon Mosshart The Raconteurs & Alison Mosshart - Steady As She Goes
Na razie można powiedzieć
Cover story is closed...
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą cover na dziś. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą cover na dziś. Pokaż wszystkie posty
wtorek, 9 sierpnia 2011
niedziela, 7 sierpnia 2011
Cover na dziś "I Just Don't Know What To Do With Myself "
Zacznijmy od tego, że ja osobiście nie cierpię wszelkich piosenek o miłości. Dlaczego? Powód jest prosty, połowa jest po prostu denna, schematyczna i zaśpiewana bez polotu. Jest jednak taka jedna piosenka. Piosenka na której się nabrałam, bo przypisałam ten geniusz komu innemu, a tajemnica leży na początku lat 60'. No to jazda!
Dawno temu muzyka i muzyk wyglądali całkiem inaczej. W latach 50' i na początku 60' piosenki nie były tak jak dziś o wszystkim i zarówno o niczym. Dziś już raczej nikt nie kojarzy kultowego kiedyś zespołu The Flamingos, w tym zespole śpiewał właśnie gość, który stworzył jedną z najlepszych piosenek o miłości, która jest bardzo chętnie coverowana, nie jest banalna i się nie starzeje. Tommy Hunt po tym jak odłączył się od "Flamingów", dokładnie w roku 1962, wydał singiel, który parę lat później śpiewali także wielcy artyści. Tekst nie jest jakiś szczególny. Po prostu rozterki podmiotu lirycznego, który po stracie drugiej połówki zwyczajnie nie wie co ma ze sobą zrobić. Wykonanie jednak jest świetne oraz ta melodia wpadająca w uchu. Na pozór typowy hit tamtych czasów. Co takiego ma w sobie? Tommy Hunt I Just Don't Know What To Do With Myself
I teraz czas na wersję coverową Zespół, który lubię i on, gość, który śpiewa to z takim przekonaniem, że dałam się nabrać, że to jego piosenka. The White Stripes, stworzyli ten cover. Po pierwsze już nie R&B, a Rock, mocny riff i takie lekko toporne dźwięki. Wokal w którym jest tyle żalu i pretensji, że współczucie przychodzi samo. Właśnie warstwa muzyczna sprawia, że możemy sobie wyobrazić taką o to scenkę: Prosty chłopak np. taki jak Jack miał dziewczynę może taką jak Meg. Spędzali razem dużo czasu ("planning everything for two"), robił wszystko z nią, może z lenistwa, może z poświęcenia to zależy od tego co sobie tam wymyślimy. Nagle ona go zostawia. On jak ochłonie to kompletnie nie ma co ze sobą zrobić : "I just don't know what to do with myself". Nie jest nadczłowiekiem i nie radzi sobie ze wszystkim od razu. Nie tworzy także o niej żadnych niemiłych piosenek, nie wyzywa jej. Nie może znaleźć lekarstwa na taki stan :"movies only make me sad ; parties make me feel as bad". Nie popada w wir imprez. Pointa jest prosta nie może bez niej żyć, ale ma sposób jak się pozbyć tego uczucia: "I need your sweet love; to beat love away", by poczuć się lepiej musiał by to on ją zostawić, a nie ona jego. To właśnie ta prostota w tekście sprawia, że wierzymy w tą historię, jedna poetycka zwrotka i było by po piosence. Ten cover ma jednak jeden błąd. Teledysk, a w nim Kate Moss, seksownie się wyginająca. Niby fajnie, Kate to super modelka, taką dziewczynę stracić to dopiero żal. Może i tak, tyle, że mnie ona odrzuca ponieważ jest nienaturalnie wychudzona i jak dla mnie aseksualna. Osobiście zawsze słucham tą piosenkę nie oglądając teledysku. Wolała bym w nim zobaczyć, błąkającego się po ulicach Jacka i jakąś naprawdę ładną dziewczynę. Trudno nie znam się, ale modelka tańcząca w bieliźnie to taki trochę zapychacz, bo mając piosenkę z treścią można zrobić coś lepszego, a Kate zapewne zainkasowała swoje nic nie wnosząc. Jednak ta wersja ma więcej plusów niż minusów, może kiedyś nakręci inny teledysk, nie ważne, piosenki to nie zmieni, bo ona nie potrzebuje obrazu. The White Stripes - Just Don't Know What To Do With Myself
Istnieją starsze covery.
Dusty Springfield - I Just Don't Know What To do With Myself Dusty zawsze ma dobre piosenki :)
Nicky Holland - I Just Don't Know What To Do With Myself a to było w takim tandetnym filmie "Mój chłopak się żeni" wolę nie widziec kadru z filmu, gdy leciała ta piosenka. Tu nie ma tego uczucia, tu jest kinematografia
Isaac Hayes - I just don't know what to do with myself a tu bujamy się w tym rytmie, dobre na imprezy jak się chce uniknąć tandety
Czemu akurat ta piosenka? Pierwszą poznałam wersję The White Stripes, podoba mi się jej szczerość. W sumie tej piosenki nie da się popsuć, zapewne moi faworyci w kwestii psucia piosenek jeszcze jej nie poznali i może lepiej.
Cover story is closed....
Dawno temu muzyka i muzyk wyglądali całkiem inaczej. W latach 50' i na początku 60' piosenki nie były tak jak dziś o wszystkim i zarówno o niczym. Dziś już raczej nikt nie kojarzy kultowego kiedyś zespołu The Flamingos, w tym zespole śpiewał właśnie gość, który stworzył jedną z najlepszych piosenek o miłości, która jest bardzo chętnie coverowana, nie jest banalna i się nie starzeje. Tommy Hunt po tym jak odłączył się od "Flamingów", dokładnie w roku 1962, wydał singiel, który parę lat później śpiewali także wielcy artyści. Tekst nie jest jakiś szczególny. Po prostu rozterki podmiotu lirycznego, który po stracie drugiej połówki zwyczajnie nie wie co ma ze sobą zrobić. Wykonanie jednak jest świetne oraz ta melodia wpadająca w uchu. Na pozór typowy hit tamtych czasów. Co takiego ma w sobie? Tommy Hunt I Just Don't Know What To Do With Myself
I teraz czas na wersję coverową Zespół, który lubię i on, gość, który śpiewa to z takim przekonaniem, że dałam się nabrać, że to jego piosenka. The White Stripes, stworzyli ten cover. Po pierwsze już nie R&B, a Rock, mocny riff i takie lekko toporne dźwięki. Wokal w którym jest tyle żalu i pretensji, że współczucie przychodzi samo. Właśnie warstwa muzyczna sprawia, że możemy sobie wyobrazić taką o to scenkę: Prosty chłopak np. taki jak Jack miał dziewczynę może taką jak Meg. Spędzali razem dużo czasu ("planning everything for two"), robił wszystko z nią, może z lenistwa, może z poświęcenia to zależy od tego co sobie tam wymyślimy. Nagle ona go zostawia. On jak ochłonie to kompletnie nie ma co ze sobą zrobić : "I just don't know what to do with myself". Nie jest nadczłowiekiem i nie radzi sobie ze wszystkim od razu. Nie tworzy także o niej żadnych niemiłych piosenek, nie wyzywa jej. Nie może znaleźć lekarstwa na taki stan :"movies only make me sad ; parties make me feel as bad". Nie popada w wir imprez. Pointa jest prosta nie może bez niej żyć, ale ma sposób jak się pozbyć tego uczucia: "I need your sweet love; to beat love away", by poczuć się lepiej musiał by to on ją zostawić, a nie ona jego. To właśnie ta prostota w tekście sprawia, że wierzymy w tą historię, jedna poetycka zwrotka i było by po piosence. Ten cover ma jednak jeden błąd. Teledysk, a w nim Kate Moss, seksownie się wyginająca. Niby fajnie, Kate to super modelka, taką dziewczynę stracić to dopiero żal. Może i tak, tyle, że mnie ona odrzuca ponieważ jest nienaturalnie wychudzona i jak dla mnie aseksualna. Osobiście zawsze słucham tą piosenkę nie oglądając teledysku. Wolała bym w nim zobaczyć, błąkającego się po ulicach Jacka i jakąś naprawdę ładną dziewczynę. Trudno nie znam się, ale modelka tańcząca w bieliźnie to taki trochę zapychacz, bo mając piosenkę z treścią można zrobić coś lepszego, a Kate zapewne zainkasowała swoje nic nie wnosząc. Jednak ta wersja ma więcej plusów niż minusów, może kiedyś nakręci inny teledysk, nie ważne, piosenki to nie zmieni, bo ona nie potrzebuje obrazu. The White Stripes - Just Don't Know What To Do With Myself
Istnieją starsze covery.
Dusty Springfield - I Just Don't Know What To do With Myself Dusty zawsze ma dobre piosenki :)
Nicky Holland - I Just Don't Know What To Do With Myself a to było w takim tandetnym filmie "Mój chłopak się żeni" wolę nie widziec kadru z filmu, gdy leciała ta piosenka. Tu nie ma tego uczucia, tu jest kinematografia
Isaac Hayes - I just don't know what to do with myself a tu bujamy się w tym rytmie, dobre na imprezy jak się chce uniknąć tandety
Czemu akurat ta piosenka? Pierwszą poznałam wersję The White Stripes, podoba mi się jej szczerość. W sumie tej piosenki nie da się popsuć, zapewne moi faworyci w kwestii psucia piosenek jeszcze jej nie poznali i może lepiej.
Cover story is closed....
czwartek, 4 sierpnia 2011
Cover na dziś: Cover nie cover czyli sample
Naszło mnie na ten temat przy okazji "Happy Up Here", która to jest przykładem takiego coveru nie coveru. Czy to jest coverowanie czy tylko miksowanie? No to jazda!
Sampel, sample co to właściwie jest? Zacznijmy od tego czym jest sampling. W skrócie to użycie kawałka już istniejącej piosenki, bo to by stworzyć coś nowego, to więcej niż coverowanie, bo bierzemy tylko część z danego utworu i samemu dopisujemy resztę. Możemy to porównać do starej zabawy z dzieciństwa, kiedy to wycinało się obrazek z gazety i domalowywało resztę, jeżeli ktoś był mało kreatywny to po prostu domalowywał resztę idealnie jak na zdjęciu czyli tak jakby robił cover według terminów artystycznych to takie dzieło można by spróbować nazwać reprodukcją, jeżeli zaś ktoś był bardzo kreatywny domalowywało coś całkiem nowego np. dinozaura przy budynku i tworzył coś całkiem nowego. Nie zawsze musi to być kawałek czyjegoś utworu samplem może być np. nagrany wcześniej dźwięk uderzania o stół. Chodzi o to, że gramy na czymś co powstało już wcześniej.Sampling nie jest niczym nowym. Pierwsze utwory tego typu powstawały już w latach czterdziestych. Jest jeden gatunek, który opiera się w dużej mierze na tej technice. Jest to funk, od nich się głównie pożycza, ale oni tez czasem remiksują. Royskopp nie jest zespołem funky, ale tu magia zadziałała w druga stronę i od tego gatunku pożyczył fragment. Röyksopp - Happy Up Here Osobiście przepadam za tym kawałkiem, kojarzy mi się z grami komputerowymi tak zwanymi platformówkami. Tu sampel został bardzo fajny wykorzystany. W piosence z której pochodzi pełnił raczej drugorzędową rolę. Został zagrany wolniej i mniej elektronicznie. Parliament - Do That Stuff. Czasem słuchając radia ma się wrażenie, że już gdzieś się to słyszało. Tak moi drodzy nawet najbardziej kultowym artystą kończą się czasem pomysły i sięgają do przeszłości. Czasem sampel zajmuje bardzo mało miejsca w piosence, a czasem, bez niego nie było by utworu. Royskopp sięgnął po dość mało znany utwór. Madonna igrała już z legendą. Pamiętacie to Madonna - Hung Up ? Czyj to sampel? Oczywiście, że Abby Abba - Gimme! Gimme! Gimme! . Madonna otacza się dobrymi producentami, więc można powiedzieć, że dała nowe życie i nowe oblicze temu samplowi. Tu mamy jawne użycie ile razy coś zostało wykorzystane bez wiedzy autora. Nasza rodzima piosenkarka przez przypadek użyła tych samych sampli i zasłuchała się w jedną z piosenek Madonny Madonna - Jump i stworzyła coś takiego Mandaryna "Heaven" . Piosenkę uznano za plagiat. Jak było na prawdę? Zawsze możemy zrzucić winę na sample , bo są takie podobne do siebie. Czasami można się zdziwić jak daleko w swych inspiracjach niektóry sięgają niektóre gwiazdy np Lady Gaga Lady Gaga - Alejandro pożyczyła kawałek stąd Monti Csardas- virtuoso violin Sandor Lakatos .Wiadomo bez muzyki klasycznej nie było by dziś także dancu, warto aż tak głęboko sięgać chociażby po to, by zapoznać nowe pokolenia z klasyką, Lady Gaga wbrew temu co się sądzi i wbrew swojej "wyszukanej twórczości" pod względem muzycznym jest bardzo dobrze wykształcona, nie wiadomo kiedy znowu wstawi do swojego kawałka jakiś fragment z muzyki klasycznej Bollywood to również niezłe "samplowisko" dowiedzieć się może o tym każdy kto kiedyś słyszał tą piosenkę w radiu np. w trakcie nudnych zakupów Britney Spears - Toxic . Trochę jakby ten samolot leciał w orientalne rejony. Sampel pochodzi stąd Tere Mere Beech Mein - Kamal Hassan & Rati Agnihotri - Ek Duje Ke Liye tu sampel ten pojawia się w czasie 0.05 i 0.25 jest trochę poprzeciągany, ale wystarczy mała praca DJ i mamy Toxic. Zna ktoś taką piosenkę Diwali Riddim , chyba raczej nie, ale ten hit prędzej się kojarzy Rihanna - Pon de Replay. Tu znowu podziałał sampel. Dziś kawałki pożyczane są z muzyki ludowej, mało znanej, albo czegoś co lata temu ochrzczono jako kicz. Madonna dużo pożycza od Jackson Five, zazwyczaj są to dobre miksy, inne gwiazdy pożyczają od znanych DJ, zazwyczaj jest to legalne, ale niektórzy wyszukują nagrania z rejonów o których zapomniał Świat i udają oryginalność. Jak już wspominałam nie jest to nic nowego. Korzystali z tego Frank Zappa i Pink Floyd. Dziś wszystko mamy w technice cyfrowej, ale kiedyś do takich zabaw potrzebne były miękkie płyty gramofonowe, albo taśmy magnetyczne. Takie urządzenie jak sampler powstało dopiero w latach 70' . Pierwszy utwór, który powstał tą techniką był zbiorem, albo raczej kolażem różnych dźwięków. Walter Ruttman - Weekend . Sample są tez użyteczne przy słuchowiskach i nagrywaniu ścieżek dźwiękowych do filmów. Jeden mały sampel może wzbogacić bądź zniszczyć piosenkę. Można z niego stworzyć wielkie dzieło, a można po latach znaleźć go w innej piosence, całkiem zremiksowany i ożywiony na nowo.Mały kawałek, który jest tylko kluczem do muzyki...
Sampel, sample co to właściwie jest? Zacznijmy od tego czym jest sampling. W skrócie to użycie kawałka już istniejącej piosenki, bo to by stworzyć coś nowego, to więcej niż coverowanie, bo bierzemy tylko część z danego utworu i samemu dopisujemy resztę. Możemy to porównać do starej zabawy z dzieciństwa, kiedy to wycinało się obrazek z gazety i domalowywało resztę, jeżeli ktoś był mało kreatywny to po prostu domalowywał resztę idealnie jak na zdjęciu czyli tak jakby robił cover według terminów artystycznych to takie dzieło można by spróbować nazwać reprodukcją, jeżeli zaś ktoś był bardzo kreatywny domalowywało coś całkiem nowego np. dinozaura przy budynku i tworzył coś całkiem nowego. Nie zawsze musi to być kawałek czyjegoś utworu samplem może być np. nagrany wcześniej dźwięk uderzania o stół. Chodzi o to, że gramy na czymś co powstało już wcześniej.Sampling nie jest niczym nowym. Pierwsze utwory tego typu powstawały już w latach czterdziestych. Jest jeden gatunek, który opiera się w dużej mierze na tej technice. Jest to funk, od nich się głównie pożycza, ale oni tez czasem remiksują. Royskopp nie jest zespołem funky, ale tu magia zadziałała w druga stronę i od tego gatunku pożyczył fragment. Röyksopp - Happy Up Here Osobiście przepadam za tym kawałkiem, kojarzy mi się z grami komputerowymi tak zwanymi platformówkami. Tu sampel został bardzo fajny wykorzystany. W piosence z której pochodzi pełnił raczej drugorzędową rolę. Został zagrany wolniej i mniej elektronicznie. Parliament - Do That Stuff. Czasem słuchając radia ma się wrażenie, że już gdzieś się to słyszało. Tak moi drodzy nawet najbardziej kultowym artystą kończą się czasem pomysły i sięgają do przeszłości. Czasem sampel zajmuje bardzo mało miejsca w piosence, a czasem, bez niego nie było by utworu. Royskopp sięgnął po dość mało znany utwór. Madonna igrała już z legendą. Pamiętacie to Madonna - Hung Up ? Czyj to sampel? Oczywiście, że Abby Abba - Gimme! Gimme! Gimme! . Madonna otacza się dobrymi producentami, więc można powiedzieć, że dała nowe życie i nowe oblicze temu samplowi. Tu mamy jawne użycie ile razy coś zostało wykorzystane bez wiedzy autora. Nasza rodzima piosenkarka przez przypadek użyła tych samych sampli i zasłuchała się w jedną z piosenek Madonny Madonna - Jump i stworzyła coś takiego Mandaryna "Heaven" . Piosenkę uznano za plagiat. Jak było na prawdę? Zawsze możemy zrzucić winę na sample , bo są takie podobne do siebie. Czasami można się zdziwić jak daleko w swych inspiracjach niektóry sięgają niektóre gwiazdy np Lady Gaga Lady Gaga - Alejandro pożyczyła kawałek stąd Monti Csardas- virtuoso violin Sandor Lakatos .Wiadomo bez muzyki klasycznej nie było by dziś także dancu, warto aż tak głęboko sięgać chociażby po to, by zapoznać nowe pokolenia z klasyką, Lady Gaga wbrew temu co się sądzi i wbrew swojej "wyszukanej twórczości" pod względem muzycznym jest bardzo dobrze wykształcona, nie wiadomo kiedy znowu wstawi do swojego kawałka jakiś fragment z muzyki klasycznej Bollywood to również niezłe "samplowisko" dowiedzieć się może o tym każdy kto kiedyś słyszał tą piosenkę w radiu np. w trakcie nudnych zakupów Britney Spears - Toxic . Trochę jakby ten samolot leciał w orientalne rejony. Sampel pochodzi stąd Tere Mere Beech Mein - Kamal Hassan & Rati Agnihotri - Ek Duje Ke Liye tu sampel ten pojawia się w czasie 0.05 i 0.25 jest trochę poprzeciągany, ale wystarczy mała praca DJ i mamy Toxic. Zna ktoś taką piosenkę Diwali Riddim , chyba raczej nie, ale ten hit prędzej się kojarzy Rihanna - Pon de Replay. Tu znowu podziałał sampel. Dziś kawałki pożyczane są z muzyki ludowej, mało znanej, albo czegoś co lata temu ochrzczono jako kicz. Madonna dużo pożycza od Jackson Five, zazwyczaj są to dobre miksy, inne gwiazdy pożyczają od znanych DJ, zazwyczaj jest to legalne, ale niektórzy wyszukują nagrania z rejonów o których zapomniał Świat i udają oryginalność. Jak już wspominałam nie jest to nic nowego. Korzystali z tego Frank Zappa i Pink Floyd. Dziś wszystko mamy w technice cyfrowej, ale kiedyś do takich zabaw potrzebne były miękkie płyty gramofonowe, albo taśmy magnetyczne. Takie urządzenie jak sampler powstało dopiero w latach 70' . Pierwszy utwór, który powstał tą techniką był zbiorem, albo raczej kolażem różnych dźwięków. Walter Ruttman - Weekend . Sample są tez użyteczne przy słuchowiskach i nagrywaniu ścieżek dźwiękowych do filmów. Jeden mały sampel może wzbogacić bądź zniszczyć piosenkę. Można z niego stworzyć wielkie dzieło, a można po latach znaleźć go w innej piosence, całkiem zremiksowany i ożywiony na nowo.Mały kawałek, który jest tylko kluczem do muzyki...
piątek, 29 lipca 2011
Cover na dziś "Jeanny "
Wracam z kolejnym coverem! Co tym razem? Ta piosenka sprawia, że na ciele pojawiają się dreszcze, a co najstraszniejsze jest na faktach autentycznych. To właściwie nie jedna piosenka , a czteroczęściowa opowieść, tyle, że potem wkradła się tu fikcja i fantazja. No to jazda!
Zanim zacznie się przedstawiać ten utwór należy najpierw przytoczyć garść faktów. Na początek taki termin jak stalker. Jest to osoba, która uparcie nęka swój obiekt westchnień, zazwyczaj w wiadomych celach, bardzo często kończy się to tragicznie. Drugi fakt i druga możliwość interpretacji to historia o Jacku Unterwegerze. Seryjny morderca z Austrii, który nie był ani chory psychicznie, ani nie był stalkerem. Miał być przykładem dobrej resocjalizacji, ale wyszło jak wyszło. Co mają ze sobą wspólnego te rzeczy? W roku 1985 znany muzyk z Austrii Falco wydał singiel pt. "Jeanny". Piosenka ta opowiada o zabójstwie młodej 18 letniej dziewczyny. Niby nic nie zwykłego, jednak Falco śpiewa to z perspektywy mordercy. Krytycy doszukali się tu sporych podobieństw do pierwszego morderstwa Unterwegera, nawet ogłoszono, że Falco wykorzystał tą historię. Jak było na prawdę? Falco zabrał tajemnicę do grobu. Bohater jego piosenki obserwuje dziewczynę, by potem dokonać morderstwa. Niczym stalker powtarza, że już zawsze będzie z nim i nikt ich nie rozdzieli. Piosenka wywołala wielki skandal i zajmowała pierwsze miejsca na listach przebojów. Piosenka była bojkotowana przez feministki, inni twierdzili, ze sławi gwałt i morderstwo, w Niemczech Wschodnich publiczne odtwarzanie tego hitu zostało zabronione. W teledysku w scenie finałowej mamy informację o tym, że historia będzie kontynuowana. Sam utwór muzycznie jest genialny. Refren jest śpiewany po angielsku, to apel do dziewczyny, by przestała żyć snem. Słowa wypowiadane przez stalkera wypowiada Falco w języku niemieckim. Teledysk jest wolny od scen brutalnych, ale działa na wyobraźnię. Mimo, iż Falco w swej karierze stworzył wiele lepszych utworów, to ten jest jednym z najbardziej znanych. Fani głodni dalszych opowieści o losach Jeanny w roku 1986 dostali koleiny odcinek pt. Coming Home. Tu nie ma już grozy. Utwór jest bardziej popowy. nie można mu odmówić melodyczności, Falco dalej tworzy w tej samej konwencji tj. refren po angielsku i wypowiedzi po niemiecku. Na Świecie kolejna część przyjęła się bardzo dobrze, w Austrii zajęła zaledwie czwarte miejsca na listach przebojów. I w tym miejscu rola Falco się kończy i kończą się dobre czasy dla tej piosenki. Ktoś z "Jeanny" próbuje zrobić trylogię. We wszystkich źródłach można znaleźć, że "Where are you now" to tylko mix z głosem Falco. Szczerze mówiąc nie wiem, po co to zrobiono. Dwie części wystarczyły. Zabił, wyleczył się i wraca do domu. Dokrętki o tym, że niby żyje Jeanny, że są nowe tropy i te pytania "Gdzie jesteś?", to takie szukanie na siłę hollywoodzkiego zakończenia. To jeszcze nie koniec po tych trzech częściach powstała jeszcze czwarta "dogrywanka" juz cłkowicie bez Falco. Dwa lata przed śmiercią Falco czyli w roku 1996, Peter Orloff stworzył finał tej opowieści. "Und wer fragt nach Jeanny?" czyli "I kto pyta o Jeanny", tu mamy już ostateczny finał historii. Cały utwór jest trochę przegadany, to taka stylizacja ma pierwszą część. Nie jest zły, ale to nie to czego byśmy się spodziewali. Falco - Jeanny , Falco - Coming Home (Jeanny Part II)
Falco- Jeanny Part III (Where are you now) und wer fragt nach jeanny
Istnieje zakończenie trylogii, które stworzył Falco i to one powinno być pointą. "Duchy nigdy nie umierają" tak nazwał ta piosenkę artysta. Rzadko można ją znaleźć, bo często jest przysypywana, przez te samozwańcze. Długo czekaliśmy na zakończenie, utwór został wydany w roku 2009, czyli wiele lat po śmierci Falco. Nie jest podobny do dwóch poprzednich części, ale nie można mu odmówić uroku. Falco -The Spirit Never Dies
A teraz czas na cover. Polacy tez potrafią robić muzykę. Za coverowanie wziął się artysta kontrowersyjny. Ich Troje to zespół, który każdy kojarzy pozytywnie bądź negatywnie. Seria o 'Jeanny" to chyba ich największe dzieło. Zaczęło się w roku 1996, gdy wydali swoją pierwszą płytę "Intro", na końcu umieścili swoją własną wersję tego kultowego utworu. O ile Falco wydaje się w tej piosence człowiekiem, który jest po prostu chory, to Michał w tym utworze to wariat. Krzyczy, a gdy mówi ma w głosie coś przerażającego. Najlepsze są jednak wersje live tej piosenki, kiedy to Michał ma ze sobą albo pluszowego miśka, albo występuje z nim mała dziewczynka. Wyrwał z tej piosenki najwięcej ile się dało. Widać, że czuje ten utwór. Ich troje na swoje płycie " 3" utwór "Jeanny..and of the story" w którym to Michał jest pacjentem łódzkiego szpitala. Ten wstęp jest dość średni, bo ten rzekomy "dzbanek" w ręce jest dość groteskowy. Jednak piosenka jest ciekawa. Tekst jest bardzo poetycki. Kolejne części pojawiły się także, na kolejnych płytach "Comming home" znajdziemy na "Spoko panie Wiśniewski", jest całkiem inna od oryginału, bo jest ot nawołanie do "Jeanny" by wróciła do domu, a potem dopiero jest cover oryginału. "Jeanny part IV" na "Obcy ósmy pasażer", trzecia część utworu Falco to wśród piosenek utwór "Jeanny part IV".
Ich Troje - Jeanny
Ich Troje - "Jeanny - End of the story"
Jeanny -"Comming home "
Resztę można poznajdować na wrzucie :)
Widać ludzie lubią sensację i straszne historię, bo ta piosenka jest ciągle odtwarzana, a wiele antyIchTorjowców deklaruje, że ten utwór ich trawi i dzięki niemu dotarła do Falco. Co takie w sobie ma ten utwór? Może ta dawka grozy i świadomość, że to może nie tylko fikcja sprawia, że ludzie nadal chcą tego słuchać i utwór jest nadal autentyczny. Niestety inne covery nie zachwycają. To takie kolejne kopie tego co było, ciekawa jest jednak wersja rockowa tej piosenki.
Reamonn - Xavier Naidoo - Jeanny
Szału nie ma, ale aranżacja jest ciekawa.
Nie jestem pewna czy to koniec, ale zobaczymy, na razie muszę orzec, że...
Cover story is closed...
Zanim zacznie się przedstawiać ten utwór należy najpierw przytoczyć garść faktów. Na początek taki termin jak stalker. Jest to osoba, która uparcie nęka swój obiekt westchnień, zazwyczaj w wiadomych celach, bardzo często kończy się to tragicznie. Drugi fakt i druga możliwość interpretacji to historia o Jacku Unterwegerze. Seryjny morderca z Austrii, który nie był ani chory psychicznie, ani nie był stalkerem. Miał być przykładem dobrej resocjalizacji, ale wyszło jak wyszło. Co mają ze sobą wspólnego te rzeczy? W roku 1985 znany muzyk z Austrii Falco wydał singiel pt. "Jeanny". Piosenka ta opowiada o zabójstwie młodej 18 letniej dziewczyny. Niby nic nie zwykłego, jednak Falco śpiewa to z perspektywy mordercy. Krytycy doszukali się tu sporych podobieństw do pierwszego morderstwa Unterwegera, nawet ogłoszono, że Falco wykorzystał tą historię. Jak było na prawdę? Falco zabrał tajemnicę do grobu. Bohater jego piosenki obserwuje dziewczynę, by potem dokonać morderstwa. Niczym stalker powtarza, że już zawsze będzie z nim i nikt ich nie rozdzieli. Piosenka wywołala wielki skandal i zajmowała pierwsze miejsca na listach przebojów. Piosenka była bojkotowana przez feministki, inni twierdzili, ze sławi gwałt i morderstwo, w Niemczech Wschodnich publiczne odtwarzanie tego hitu zostało zabronione. W teledysku w scenie finałowej mamy informację o tym, że historia będzie kontynuowana. Sam utwór muzycznie jest genialny. Refren jest śpiewany po angielsku, to apel do dziewczyny, by przestała żyć snem. Słowa wypowiadane przez stalkera wypowiada Falco w języku niemieckim. Teledysk jest wolny od scen brutalnych, ale działa na wyobraźnię. Mimo, iż Falco w swej karierze stworzył wiele lepszych utworów, to ten jest jednym z najbardziej znanych. Fani głodni dalszych opowieści o losach Jeanny w roku 1986 dostali koleiny odcinek pt. Coming Home. Tu nie ma już grozy. Utwór jest bardziej popowy. nie można mu odmówić melodyczności, Falco dalej tworzy w tej samej konwencji tj. refren po angielsku i wypowiedzi po niemiecku. Na Świecie kolejna część przyjęła się bardzo dobrze, w Austrii zajęła zaledwie czwarte miejsca na listach przebojów. I w tym miejscu rola Falco się kończy i kończą się dobre czasy dla tej piosenki. Ktoś z "Jeanny" próbuje zrobić trylogię. We wszystkich źródłach można znaleźć, że "Where are you now" to tylko mix z głosem Falco. Szczerze mówiąc nie wiem, po co to zrobiono. Dwie części wystarczyły. Zabił, wyleczył się i wraca do domu. Dokrętki o tym, że niby żyje Jeanny, że są nowe tropy i te pytania "Gdzie jesteś?", to takie szukanie na siłę hollywoodzkiego zakończenia. To jeszcze nie koniec po tych trzech częściach powstała jeszcze czwarta "dogrywanka" juz cłkowicie bez Falco. Dwa lata przed śmiercią Falco czyli w roku 1996, Peter Orloff stworzył finał tej opowieści. "Und wer fragt nach Jeanny?" czyli "I kto pyta o Jeanny", tu mamy już ostateczny finał historii. Cały utwór jest trochę przegadany, to taka stylizacja ma pierwszą część. Nie jest zły, ale to nie to czego byśmy się spodziewali. Falco - Jeanny , Falco - Coming Home (Jeanny Part II)
Falco- Jeanny Part III (Where are you now) und wer fragt nach jeanny
Istnieje zakończenie trylogii, które stworzył Falco i to one powinno być pointą. "Duchy nigdy nie umierają" tak nazwał ta piosenkę artysta. Rzadko można ją znaleźć, bo często jest przysypywana, przez te samozwańcze. Długo czekaliśmy na zakończenie, utwór został wydany w roku 2009, czyli wiele lat po śmierci Falco. Nie jest podobny do dwóch poprzednich części, ale nie można mu odmówić uroku. Falco -The Spirit Never Dies
A teraz czas na cover. Polacy tez potrafią robić muzykę. Za coverowanie wziął się artysta kontrowersyjny. Ich Troje to zespół, który każdy kojarzy pozytywnie bądź negatywnie. Seria o 'Jeanny" to chyba ich największe dzieło. Zaczęło się w roku 1996, gdy wydali swoją pierwszą płytę "Intro", na końcu umieścili swoją własną wersję tego kultowego utworu. O ile Falco wydaje się w tej piosence człowiekiem, który jest po prostu chory, to Michał w tym utworze to wariat. Krzyczy, a gdy mówi ma w głosie coś przerażającego. Najlepsze są jednak wersje live tej piosenki, kiedy to Michał ma ze sobą albo pluszowego miśka, albo występuje z nim mała dziewczynka. Wyrwał z tej piosenki najwięcej ile się dało. Widać, że czuje ten utwór. Ich troje na swoje płycie " 3" utwór "Jeanny..and of the story" w którym to Michał jest pacjentem łódzkiego szpitala. Ten wstęp jest dość średni, bo ten rzekomy "dzbanek" w ręce jest dość groteskowy. Jednak piosenka jest ciekawa. Tekst jest bardzo poetycki. Kolejne części pojawiły się także, na kolejnych płytach "Comming home" znajdziemy na "Spoko panie Wiśniewski", jest całkiem inna od oryginału, bo jest ot nawołanie do "Jeanny" by wróciła do domu, a potem dopiero jest cover oryginału. "Jeanny part IV" na "Obcy ósmy pasażer", trzecia część utworu Falco to wśród piosenek utwór "Jeanny part IV".
Ich Troje - Jeanny
Ich Troje - "Jeanny - End of the story"
Jeanny -"Comming home "
Resztę można poznajdować na wrzucie :)
Widać ludzie lubią sensację i straszne historię, bo ta piosenka jest ciągle odtwarzana, a wiele antyIchTorjowców deklaruje, że ten utwór ich trawi i dzięki niemu dotarła do Falco. Co takie w sobie ma ten utwór? Może ta dawka grozy i świadomość, że to może nie tylko fikcja sprawia, że ludzie nadal chcą tego słuchać i utwór jest nadal autentyczny. Niestety inne covery nie zachwycają. To takie kolejne kopie tego co było, ciekawa jest jednak wersja rockowa tej piosenki.
Reamonn - Xavier Naidoo - Jeanny
Szału nie ma, ale aranżacja jest ciekawa.
Nie jestem pewna czy to koniec, ale zobaczymy, na razie muszę orzec, że...
Cover story is closed...
piątek, 15 lipca 2011
Cover na dziś "Jolene'"
Zdrada motywuje ludzi do zarówno dobrych jak i złych działań. Czasami tworzy piosenki. No to jazda!
Na wstępie musimy podziękować pewnej rudej kasjerce z banku. Dziękujemy! To tylko żart, ponieważ autorka przeboju Dolly Parton mówi, że inspiracją była pewna mała dziewczynka, która kiedyś poprosiła ją o autograf. Tak, tylko czy mała ruda dziewczynka była by w stanie odpić męża gwieździe country? Dzisiejsza dziewczynka może i tak, ale piosenka powstała w roku 1974, kiedy to na szczęście (nie wiem, bo nie żyłam w tedy, ale tak mówią) dzieci zachowywały się jak dzieci. Muzycznie utwór to typowe country, gitara i płaczliwy wokal Dolly. Kultowy utwór, który kojarzą na pewno wszyscy cowboye, niestety tylko oni. Utwór przez lata cieszył się dość umiarkowana popularnością. Nie osiągnął komercyjnego sukcesu. Dolly Parton -- Jolene Dolly Parton to bardzo utalentowana osoba, choć jej wygląd mógł by temu przeczyć. Wszyscy uważają, że mogą być tacy jak ona, więc zaczęli coverować... Powstało kilkanaście wersji. Każdy chciał śpiewać o rudowłosej uwodzicielce i błagać o to by nie zabierała mu męża. Między innymi oni, może ktoś zarzuci mi, że gloryfikuję The White Stripes, ale ich wersja jest jedną z ciekawszych. Dlaczego? Po pierwsze została wydana na płycie tylko i wyłącznie wersja live. Płyta "Under Blackpool Lights" to oficjalny koncert na DVD , wydana została w roku 2004, a na okładce jest Meg. Po drugie cudowny, wręcz lamentujący wokal Jacka, nawet trochę podobny do wokalu Parton. Po trzecie jak każdy wie oryginanł to country, a tu mamy przemianę na rocka. Po czwarte, czy ktoś kiedyś zauważył, że Jack błaga mityczną Jolene o to by nie zabierała mu męża? Wersja muzycznie jest tak ciekawa, że nie ma się głowy do zastanawiania się nad niuansami tekstowymi. To zdecydowanie jedna z lepszych wersji tej piosenki. The White Stripes - 'Jolene'
Kto jeszcze próbował się zmierzyć z tą piosenką? Może w ramach zapowiedzi zanucę "Tell me more, tell me more..." Ta to Olivia Newton John i jej wersja. Cudownie przeciąga te sylaby :) Olivia Newton-John - Jolene
Swoich sił próbowała także Sophie Ellis-Bextor także bardzo fajna wersja Jolene - Sophie Ellis-Bextor
A ta wersja jest bardzo dziwna, taka mroczna ... The Sisters Of Mercy - Jolene
Kolejne nowe wersje ciągle powstają
cover story is closed.....
Na wstępie musimy podziękować pewnej rudej kasjerce z banku. Dziękujemy! To tylko żart, ponieważ autorka przeboju Dolly Parton mówi, że inspiracją była pewna mała dziewczynka, która kiedyś poprosiła ją o autograf. Tak, tylko czy mała ruda dziewczynka była by w stanie odpić męża gwieździe country? Dzisiejsza dziewczynka może i tak, ale piosenka powstała w roku 1974, kiedy to na szczęście (nie wiem, bo nie żyłam w tedy, ale tak mówią) dzieci zachowywały się jak dzieci. Muzycznie utwór to typowe country, gitara i płaczliwy wokal Dolly. Kultowy utwór, który kojarzą na pewno wszyscy cowboye, niestety tylko oni. Utwór przez lata cieszył się dość umiarkowana popularnością. Nie osiągnął komercyjnego sukcesu. Dolly Parton -- Jolene Dolly Parton to bardzo utalentowana osoba, choć jej wygląd mógł by temu przeczyć. Wszyscy uważają, że mogą być tacy jak ona, więc zaczęli coverować... Powstało kilkanaście wersji. Każdy chciał śpiewać o rudowłosej uwodzicielce i błagać o to by nie zabierała mu męża. Między innymi oni, może ktoś zarzuci mi, że gloryfikuję The White Stripes, ale ich wersja jest jedną z ciekawszych. Dlaczego? Po pierwsze została wydana na płycie tylko i wyłącznie wersja live. Płyta "Under Blackpool Lights" to oficjalny koncert na DVD , wydana została w roku 2004, a na okładce jest Meg. Po drugie cudowny, wręcz lamentujący wokal Jacka, nawet trochę podobny do wokalu Parton. Po trzecie jak każdy wie oryginanł to country, a tu mamy przemianę na rocka. Po czwarte, czy ktoś kiedyś zauważył, że Jack błaga mityczną Jolene o to by nie zabierała mu męża? Wersja muzycznie jest tak ciekawa, że nie ma się głowy do zastanawiania się nad niuansami tekstowymi. To zdecydowanie jedna z lepszych wersji tej piosenki. The White Stripes - 'Jolene'
Kto jeszcze próbował się zmierzyć z tą piosenką? Może w ramach zapowiedzi zanucę "Tell me more, tell me more..." Ta to Olivia Newton John i jej wersja. Cudownie przeciąga te sylaby :) Olivia Newton-John - Jolene
Swoich sił próbowała także Sophie Ellis-Bextor także bardzo fajna wersja Jolene - Sophie Ellis-Bextor
A ta wersja jest bardzo dziwna, taka mroczna ... The Sisters Of Mercy - Jolene
Kolejne nowe wersje ciągle powstają
cover story is closed.....
czwartek, 14 lipca 2011
Cover na dziś "Black Jack Davey "
Muzyka ludowa to największa inspiracja dla dzisiejszej pop kultury. Z jakimi stronami kojarzą nam się ballady? Na pewno z zimnymi, gdzie pije się dużo piwa i patrzy w morze rozmyślając o życiu. No to jazda!
Zacznijmy od oryginału. tylko kto jest tego autorem? I jaki ta piosenka ma na prawdę tytuł? "Black Jack Davey "( taki tytuł przewija się najczęściej) to stara szkocka ballada. Prawdopodobnie powstała w roku 1720. Odnotowano jej około 11 wersji. Łączy je jedno wszystkie mówią o cygance. Ballada ta była wielokrotnie nagrywana przez wielu artystów, jednak najpopularniejsza jest wersja Boba Dylana. Tyle, że chyba piorun trafił w internet, bo nigdzie tej wersji nie ma! Czyli o oryginał będzie ciężko.Poszukałam więc najstarszej wersji. Jest! Wykonywał ją Cliff Carlisle w roku 1939. To pierwsze wykonanie tej piosenki. Podkład jest grany na gitarze, a artysta ma dość miły dla ucha wokal. Czuć w niej trochę tą ludowość.CLIFF CARLISLE-BLACK JACK DAVID
Kolejną wersję nieco później , bo w roku 1940 wykonał zespół z USA nazywający się Carter Family. Jest to zespół specjalizujący się w folku. Tu wersja uległa nieco zmianie, ponieważ została zaśpiewana na dwa głosy przez kobiety. Carterowie specjalizowali się w tym gatunku. Ich wersja jest dość miła dla ucha. Carter Family-Black Jack David
Mimo iż ten utwór to szkocka ballada, pojawia się także w westernach i jest dość lubiana przez amerykanów. Mieliśmy dwie najstarsze wersje, teraz czas na cover. Nagranie to jest opisane jako cover piosenki Dylana, którą nie da się wynaleźć w internecie. Tak naprawdę możemy ją nazwać coverem coveru. Wykonał ją nasz amerykański polak, który jest frontmanem jednego z moich ulubionych zespołów, czyli nikt inny jak Jack White wraz Meg. Wersja The White Stripes jest nieco ostrzejsza. Bardzo fajna wersja tego coveru znajduje się na ostatniej płycie zespołu, jednak pierwszy raz wydano ją na singlu Seven Nation Army. Zmienili oni nieco tytuł , bo zamiast "Black Jack David" mamy "Black Jack Davey ". W porównaniu z najstarszymi wersjami nowością jest tu pojawienie się perkusji. Do tego ten charakterystyczny głos Jacka, który moim zdaniem jest stworzony do śpiewania takich piosenek. Ma pełno typowo White Stripes'owych przejść. Ich wersję można poznać od razu. Z folku zrobili rock. Aktualnie to ich wersja jest najbardziej znana. The White Stripes - Black Jack Davey
oraz wersja akustyczna i live The White Stripes - Black Jack Davey [Under Great White Northern Lights]
Istnieje jeszcze wersja tej piosenki z innym tytułem i bardziej folkowa ( tak jak już wspominałam piosenka ta występuje po jedynastoma tytułami), która jest całkowicie odmienna od pozostałych The Waterboys - Raggle Taggle Gypsy
Niby taki prosty utworek, folk jest jednak nie doceniany, bo w przeciwieństwie do dzisiejszej muzyki z folkiem możemy zrobić wszystko. Do tej piosenki pasuje jedno określenie "genialna". Powstała tak dawno temu, nie znamy jej autora, nawet nie wiemy, czy to co dziś śpiewamy to wersja pierwotna, ale ma ona w sobie to coś.
Cover story is closed...
Zacznijmy od oryginału. tylko kto jest tego autorem? I jaki ta piosenka ma na prawdę tytuł? "Black Jack Davey "( taki tytuł przewija się najczęściej) to stara szkocka ballada. Prawdopodobnie powstała w roku 1720. Odnotowano jej około 11 wersji. Łączy je jedno wszystkie mówią o cygance. Ballada ta była wielokrotnie nagrywana przez wielu artystów, jednak najpopularniejsza jest wersja Boba Dylana. Tyle, że chyba piorun trafił w internet, bo nigdzie tej wersji nie ma! Czyli o oryginał będzie ciężko.Poszukałam więc najstarszej wersji. Jest! Wykonywał ją Cliff Carlisle w roku 1939. To pierwsze wykonanie tej piosenki. Podkład jest grany na gitarze, a artysta ma dość miły dla ucha wokal. Czuć w niej trochę tą ludowość.CLIFF CARLISLE-BLACK JACK DAVID
Kolejną wersję nieco później , bo w roku 1940 wykonał zespół z USA nazywający się Carter Family. Jest to zespół specjalizujący się w folku. Tu wersja uległa nieco zmianie, ponieważ została zaśpiewana na dwa głosy przez kobiety. Carterowie specjalizowali się w tym gatunku. Ich wersja jest dość miła dla ucha. Carter Family-Black Jack David
Mimo iż ten utwór to szkocka ballada, pojawia się także w westernach i jest dość lubiana przez amerykanów. Mieliśmy dwie najstarsze wersje, teraz czas na cover. Nagranie to jest opisane jako cover piosenki Dylana, którą nie da się wynaleźć w internecie. Tak naprawdę możemy ją nazwać coverem coveru. Wykonał ją nasz amerykański polak, który jest frontmanem jednego z moich ulubionych zespołów, czyli nikt inny jak Jack White wraz Meg. Wersja The White Stripes jest nieco ostrzejsza. Bardzo fajna wersja tego coveru znajduje się na ostatniej płycie zespołu, jednak pierwszy raz wydano ją na singlu Seven Nation Army. Zmienili oni nieco tytuł , bo zamiast "Black Jack David" mamy "Black Jack Davey ". W porównaniu z najstarszymi wersjami nowością jest tu pojawienie się perkusji. Do tego ten charakterystyczny głos Jacka, który moim zdaniem jest stworzony do śpiewania takich piosenek. Ma pełno typowo White Stripes'owych przejść. Ich wersję można poznać od razu. Z folku zrobili rock. Aktualnie to ich wersja jest najbardziej znana. The White Stripes - Black Jack Davey
oraz wersja akustyczna i live The White Stripes - Black Jack Davey [Under Great White Northern Lights]
Istnieje jeszcze wersja tej piosenki z innym tytułem i bardziej folkowa ( tak jak już wspominałam piosenka ta występuje po jedynastoma tytułami), która jest całkowicie odmienna od pozostałych The Waterboys - Raggle Taggle Gypsy
Niby taki prosty utworek, folk jest jednak nie doceniany, bo w przeciwieństwie do dzisiejszej muzyki z folkiem możemy zrobić wszystko. Do tej piosenki pasuje jedno określenie "genialna". Powstała tak dawno temu, nie znamy jej autora, nawet nie wiemy, czy to co dziś śpiewamy to wersja pierwotna, ale ma ona w sobie to coś.
Cover story is closed...
wtorek, 12 lipca 2011
Cover na dziś "Just"
To już drugi cover ze słowem "Just". Właśnie "just"....Tym razem zmierzymy się z kolejnym hitem. No to jazda!
W roku 1995 znany alternatywny zespół zwany Radiohead wydał singiel o wiele mówiącym tytule "Just". Piosenka pochodzi z albumu "The Bends". Chyba nie ma osoby, która nie kojarzyła by choć jednej piosenki tego zespołu. Zjawisko Radiohead jest trudne do opisania. Sam utwór porusza dość nie typowy temat. W refrenie słyszymy "You do it to yourself"czyli "Robisz to sobie". Scenariusz z piosenki praktycznie każdy może dopasować do swojego życia. W teledysku widzimy gościa w garniturze, który nagle kładzie się na chodniku i nie chce się ruszyć. Kto z nas nie chciał tak kiedyś zrobić? Muzycznie "Just" to swoista kłótnia między dźwiękami. Na początek spokojnie, potem ostro. Gdyby zagrano nam kilka utworów zespołu i spytano, który to "Just" to na pewno nikt nie miał by problemu z wyborem.Nawiązując do walki na gitary, w środku mamy kilka ostrych solówek. Jest to swoisty konflikt gitarowy między Tomem Yorkiem, a Jonathan'em Greenwoo Nie ma co się rozpisywać, trzeba posłuchać. Radiohead - Just
Już kiedyś pisałam, że wszystko, co jest kultowe musi mieć swój cover. No to czas na drugą wersję "Just".
Mark Ronson to człowiek, który postanowił zrobić drugą wersję kultowego utworu. DJ, gitarzysta i kompozytor w jednym, czy podołał? Do współpracy zawołał Phantom Planet. Zostawili oryginalny tekst, pominęli oryginalne solówki. Dodali całkiem nową sekcję rytmiczną. Trochę saksofonu, nowy wokal i mamy coś całkiem nowego. Video jest całkiem podobne do oryginału. Zespół jest podobnie ubrany, też jest człowiek na chodniku, ale zamiast policjanta podchodzi do niego kość w żółtym kombinezonie i nieśmiertelnej niebieskiej czapce. Czy cover się udał? Mark Ronson feat. Phantom Planet - Just ft. Phantom Planet
Tym razem nie udało mi się znaleźć innych wersji. Może kiedyś powstaną, a może to za trudna piosenka, by ją coverować?
Cover story is closed...
W roku 1995 znany alternatywny zespół zwany Radiohead wydał singiel o wiele mówiącym tytule "Just". Piosenka pochodzi z albumu "The Bends". Chyba nie ma osoby, która nie kojarzyła by choć jednej piosenki tego zespołu. Zjawisko Radiohead jest trudne do opisania. Sam utwór porusza dość nie typowy temat. W refrenie słyszymy "You do it to yourself"czyli "Robisz to sobie". Scenariusz z piosenki praktycznie każdy może dopasować do swojego życia. W teledysku widzimy gościa w garniturze, który nagle kładzie się na chodniku i nie chce się ruszyć. Kto z nas nie chciał tak kiedyś zrobić? Muzycznie "Just" to swoista kłótnia między dźwiękami. Na początek spokojnie, potem ostro. Gdyby zagrano nam kilka utworów zespołu i spytano, który to "Just" to na pewno nikt nie miał by problemu z wyborem.Nawiązując do walki na gitary, w środku mamy kilka ostrych solówek. Jest to swoisty konflikt gitarowy między Tomem Yorkiem, a Jonathan'em Greenwoo Nie ma co się rozpisywać, trzeba posłuchać. Radiohead - Just
Już kiedyś pisałam, że wszystko, co jest kultowe musi mieć swój cover. No to czas na drugą wersję "Just".
Mark Ronson to człowiek, który postanowił zrobić drugą wersję kultowego utworu. DJ, gitarzysta i kompozytor w jednym, czy podołał? Do współpracy zawołał Phantom Planet. Zostawili oryginalny tekst, pominęli oryginalne solówki. Dodali całkiem nową sekcję rytmiczną. Trochę saksofonu, nowy wokal i mamy coś całkiem nowego. Video jest całkiem podobne do oryginału. Zespół jest podobnie ubrany, też jest człowiek na chodniku, ale zamiast policjanta podchodzi do niego kość w żółtym kombinezonie i nieśmiertelnej niebieskiej czapce. Czy cover się udał? Mark Ronson feat. Phantom Planet - Just ft. Phantom Planet
Tym razem nie udało mi się znaleźć innych wersji. Może kiedyś powstaną, a może to za trudna piosenka, by ją coverować?
Cover story is closed...
poniedziałek, 11 lipca 2011
Cover na dziś "Just dance"
Po prostu tańcz! Na taniec jest ostatnio moda, wszyscy to robią , platiki, rockmani i gwiazdy. No to jazda!
Na początek oryginał, który ja osobiście średnio lubię. Piosenka ta sprawiła, że na rynku pojawił się nowy produkt, bo tak najlepiej można określić tą artystkę zwany Lady Gaga. Trochę kiczowata, wyzywająca z porządnym katolickim wykształceniem. Świat oszalał! Muzycznie to całość jest bardzo fajna. Na wstępie trochę dansiarsko, potem całkiem miły wokal, bo Gaga ma talent i nikt temu nie zaprzecza. Melodia prosta wpadająca w ucho. Tego nam brakowało. Lata 90' to czas wielkich div i zaczątek kiczu, okres od 2000 do pojawienia się Gagi to okres w popie i dance, który można śmiało określić jako czas tak zwanych "jedno piosenkowców" i tandety, bo mamy np. Las Ketchup i inne tego typu "zespoły" oraz upadki tych, którzy zaczęli dobrze, a skończyli w remizie. Lady Gaga pokazała,że muzyka dla mas nie musi być kiepska. Można zrobić piosenkę o niczym ( prawda jest taka, ze w tej piosence nie mamy specjalnego przekazu) i nie będzie to syf. Zobaczymy co dalej będzie z Gagą na razie panie i panowie mamy gwiazdę! Lady GaGa - Just Dance Jeżeli coś jest kultowe, to musi mieć swój cover! Tak Gaga jest chętnie coverowana. Jedna z jej piosenek jest w repertuarze polskiego zespołu do kotleta i na wesele. Wiele osób w necie śpiewa jej piosenki, bo myśli, że ją "wygryzie z rynku", jednak szczególnie fajne są takie transkrypcje z gatunku muzycznego na gatunek. Znalazłam taką próbę "gagowania". Zespół Vanilla Sky. Włosi postanowili pokazać rockowa Gagę. Ich wersja jest nawet fajniejsza od oryginału, bo ma w sobie pazur. Na początek mamy dancową wstawkę, by potem zaczął się gitarowy odpał. Do tego na prawdę fajny wokal, nie lepszy od Gagi, ale inny. Rockowo też można namówić ludzi do tańca, tylko trzeba chcieć!Vanilla Sky - Just Dance
Czy istnieją inne wersje tego utworu, oprócz tych amatorskich oczywiście. Udało mi się znaleźć następujące:
Askyla - Just Dance
The Suit -Just Dance(Cover) Świetny! Polecam!
Disco Curtis Just Dance cover
A to jest próba zrobienia z piosenki Gagi rockowej wersji. Czy udana? Lady Gaga - Just Dance [ROCK VERSION]
Cover story is closed...
Na początek oryginał, który ja osobiście średnio lubię. Piosenka ta sprawiła, że na rynku pojawił się nowy produkt, bo tak najlepiej można określić tą artystkę zwany Lady Gaga. Trochę kiczowata, wyzywająca z porządnym katolickim wykształceniem. Świat oszalał! Muzycznie to całość jest bardzo fajna. Na wstępie trochę dansiarsko, potem całkiem miły wokal, bo Gaga ma talent i nikt temu nie zaprzecza. Melodia prosta wpadająca w ucho. Tego nam brakowało. Lata 90' to czas wielkich div i zaczątek kiczu, okres od 2000 do pojawienia się Gagi to okres w popie i dance, który można śmiało określić jako czas tak zwanych "jedno piosenkowców" i tandety, bo mamy np. Las Ketchup i inne tego typu "zespoły" oraz upadki tych, którzy zaczęli dobrze, a skończyli w remizie. Lady Gaga pokazała,że muzyka dla mas nie musi być kiepska. Można zrobić piosenkę o niczym ( prawda jest taka, ze w tej piosence nie mamy specjalnego przekazu) i nie będzie to syf. Zobaczymy co dalej będzie z Gagą na razie panie i panowie mamy gwiazdę! Lady GaGa - Just Dance Jeżeli coś jest kultowe, to musi mieć swój cover! Tak Gaga jest chętnie coverowana. Jedna z jej piosenek jest w repertuarze polskiego zespołu do kotleta i na wesele. Wiele osób w necie śpiewa jej piosenki, bo myśli, że ją "wygryzie z rynku", jednak szczególnie fajne są takie transkrypcje z gatunku muzycznego na gatunek. Znalazłam taką próbę "gagowania". Zespół Vanilla Sky. Włosi postanowili pokazać rockowa Gagę. Ich wersja jest nawet fajniejsza od oryginału, bo ma w sobie pazur. Na początek mamy dancową wstawkę, by potem zaczął się gitarowy odpał. Do tego na prawdę fajny wokal, nie lepszy od Gagi, ale inny. Rockowo też można namówić ludzi do tańca, tylko trzeba chcieć!Vanilla Sky - Just Dance
Czy istnieją inne wersje tego utworu, oprócz tych amatorskich oczywiście. Udało mi się znaleźć następujące:
Askyla - Just Dance
The Suit -Just Dance(Cover) Świetny! Polecam!
Disco Curtis Just Dance cover
A to jest próba zrobienia z piosenki Gagi rockowej wersji. Czy udana? Lady Gaga - Just Dance [ROCK VERSION]
Cover story is closed...
niedziela, 10 lipca 2011
Cover na dziś "Don't Fear The Reaper "
Ocalić od zapomnienia i zachować dla potomnych. Czy mamy się bać "żniwiarza", czy robić dalej swoje? No to jazda!
Na początek tradycyjnie oryginału. W roku 1976 zespół Blue Oyster Cult. Stworzył piosenkę o dość nietypowym tytule. Nie bój się żniwiarza! Tak woła do nas zespół ze sceny w swoim singlu z płyty Agenci Fortune. Ich piosenka szybko stała się kultowym utworem. Ze względu na ciekawy tekst i walory muzyczne. Charakterystyczny wstęp na początku i rytm wpadający w ucho. Wokalista bardzo spokojnie opowiada o przemijaniu. Ten riff nie da się nie zauważyć. Ponad to mamy tu bardzo ciekawą wstawkę w środku, która ubarwia całość. Całość odwołuje się do klasycznego motywu ponurego żniwiarza. Może to właśnie fakt odwołania się do motywu leżącego od tylu lat w naszej kulturze sprawił, że piosenkę możemy zaliczyć do grona utworów, które się nie starzeją. O utworze nie możemy powiedzieć, że jest ponury, co ciekawe mimo dość wesołego brzmienia często pojawia się w horrorach. Usłyszymy ją w takich klasykach jak "Halloween" czy "Krzyk". Zespół nie chciał nas przestraszyć, a skłonić do rozważań i to się udało. Don't Fear the Reaper - Blue Oyster Cult
Covery nie ominęły tej piosenki. Taki tytuł zapragnęły mieć różne zespoły metalowe np. HIM. Taką melodię pokochał pop i cały nurt o którym dziś mówimy ambient. Punk też pokochał to brzmienie. Wybrałam jednak utwór, który całkowicie łamie konwencje i dość różni się od oryginału. Zespół Guster postanowił również przyłączyć się do zabawy . Amerykański alternatywny zespół, dość mało znany. Ich wersja to coś całkowicie innego, po pierwsze, kobiecy wokal, po drugie ten spokój. To prawie wersja akustyczna. Mamy tu gitarę akustyczna i skrzypce w tle. Powoli spokojnie, nawet trochę mroczniej od oryginału i te uderzenia gitary, które sprawiają wrażenie tykającego zegara. Mamy w trakcie zamiast kultowego przejścia delikatne solo na skrzypce. Mi osobiście tej solówki z oryginału. Kontrabas sprawia wrażenie ciężkości i mroku. Tu całkiem inaczej podchodzi się do przemijania. Wokalistka śpiewa tak jakby przepłakała wcześniej całą noc i dziś z żalem i kpiną mówiła o tym by nie bać się śmierci. Czy o to chodziło Blue Oyster Cult? Ich wersja nawołuje do życia chwila i spontanicznej miłości, a ta narzuca pewien smutek. U nich miłość była spełniona tu ma się wrażenie, że coś poszło nie tak. Guster- Don't Fear The Reaper
Oczywiście jak zawsze istnieje także mnóstwo innych wersji tej piosenki.
Elektropop Van She - (Dont Fear) The Reaper
Punk Pierce The Veil - Don't Fear The Reaper
Ambitna i akustyczna Unto Ashes - Don't fear the reaper.
Wersja HIM, warto posłuchać H.I.M - Don't Fear The Reaper
istnieje jeszcze więcej wersji i ciągle powstają nowe...
Cover story is closed...
Na początek tradycyjnie oryginału. W roku 1976 zespół Blue Oyster Cult. Stworzył piosenkę o dość nietypowym tytule. Nie bój się żniwiarza! Tak woła do nas zespół ze sceny w swoim singlu z płyty Agenci Fortune. Ich piosenka szybko stała się kultowym utworem. Ze względu na ciekawy tekst i walory muzyczne. Charakterystyczny wstęp na początku i rytm wpadający w ucho. Wokalista bardzo spokojnie opowiada o przemijaniu. Ten riff nie da się nie zauważyć. Ponad to mamy tu bardzo ciekawą wstawkę w środku, która ubarwia całość. Całość odwołuje się do klasycznego motywu ponurego żniwiarza. Może to właśnie fakt odwołania się do motywu leżącego od tylu lat w naszej kulturze sprawił, że piosenkę możemy zaliczyć do grona utworów, które się nie starzeją. O utworze nie możemy powiedzieć, że jest ponury, co ciekawe mimo dość wesołego brzmienia często pojawia się w horrorach. Usłyszymy ją w takich klasykach jak "Halloween" czy "Krzyk". Zespół nie chciał nas przestraszyć, a skłonić do rozważań i to się udało. Don't Fear the Reaper - Blue Oyster Cult
Covery nie ominęły tej piosenki. Taki tytuł zapragnęły mieć różne zespoły metalowe np. HIM. Taką melodię pokochał pop i cały nurt o którym dziś mówimy ambient. Punk też pokochał to brzmienie. Wybrałam jednak utwór, który całkowicie łamie konwencje i dość różni się od oryginału. Zespół Guster postanowił również przyłączyć się do zabawy . Amerykański alternatywny zespół, dość mało znany. Ich wersja to coś całkowicie innego, po pierwsze, kobiecy wokal, po drugie ten spokój. To prawie wersja akustyczna. Mamy tu gitarę akustyczna i skrzypce w tle. Powoli spokojnie, nawet trochę mroczniej od oryginału i te uderzenia gitary, które sprawiają wrażenie tykającego zegara. Mamy w trakcie zamiast kultowego przejścia delikatne solo na skrzypce. Mi osobiście tej solówki z oryginału. Kontrabas sprawia wrażenie ciężkości i mroku. Tu całkiem inaczej podchodzi się do przemijania. Wokalistka śpiewa tak jakby przepłakała wcześniej całą noc i dziś z żalem i kpiną mówiła o tym by nie bać się śmierci. Czy o to chodziło Blue Oyster Cult? Ich wersja nawołuje do życia chwila i spontanicznej miłości, a ta narzuca pewien smutek. U nich miłość była spełniona tu ma się wrażenie, że coś poszło nie tak. Guster- Don't Fear The Reaper
Oczywiście jak zawsze istnieje także mnóstwo innych wersji tej piosenki.
Elektropop Van She - (Dont Fear) The Reaper
Punk Pierce The Veil - Don't Fear The Reaper
Ambitna i akustyczna Unto Ashes - Don't fear the reaper.
Wersja HIM, warto posłuchać H.I.M - Don't Fear The Reaper
istnieje jeszcze więcej wersji i ciągle powstają nowe...
Cover story is closed...
piątek, 8 lipca 2011
Cover na dziś "Here I go again"
Niektóre piosenki to swoiste wyzwania, których mało kto się podejmuje. Ciężko jest zrobić cover genialnej piosenki. no to jazda!
Na początek informacja dla fanów "artystki" z owocem w pseudonimie: To nie ona jest autorką tej piosenki i to nie jest w żadnym razie piosenka dance! "Here I go again" to piękny utwór o szukaniu drogi w życiu. Stworzył go w roku 1982 zespół legenda Whitesnake, który powstał z zespołu Deep Purple. Piosenka "Here I go again" pochodzi z płyty Saints & Sinners. Została wydana ponownie także na płycie pt. Whitesnake tyle, ze zagrał ją w tedy już inny skład. Utworu nie trzeba przdstawiać , bo jest dość znany. Na początku mamy wolny liryczny wstęp zagrany na organach, a potem zespół "daje czadu". Godny uwagi jest piękny tekst utworu. To chyba jeden z ładniejszych utworów o takiej właśnie tematyce. Mamy tu przenośnie i wielokrotnie powtarzanie stwierdzenie "Oto idę znowu". Autorem tego tekstu jest David Coverdale. Wytrawni słuchacze zauważyli zapewne drobną zmianę miedzy pierwotnym nagraniem, nie tylko w stylu, ale i w tekście. Piosenka ta "zagrała" nam w kilku filmach między innymi w "Koszmar następnego lata" oraz "Niezaliczona" Tu wersja pierwotna z płyty Saints & Sinners Whitesnake - Here I Go Again , a tu nowsza Whitesnake - Here I Go Again.
Nie ważne w której wersji utwór zawsze brzmi świetnie. Teraz powinnam przejść do cover. Ta piosenka nie ma szczęścia do coverowania. Każdy kto się za nią bierze to psuje wszystko, niestety... Jest parę parodii, kilka przeróbek i wersja Mandaryny, która spłaszczyła wszystko.Walory tekstowe zostały zabite przez dancowe potupaję. to miał być jej debiut. Jaki cover taki debiut. Koszmar. Długo jednak szukałam czegoś na tak zwany drugi biegun. Wersja, którą znalazłam nie jest jakaś specjalna. Brak jest wstępu na organach. wokal jest średni, a śpiewa to piosenkarz z Macedonii Tose Proeski. Pierwszy raz zaśpiewał swoją wersję na koncercie, a teraz ma się ukazać ona na płycie. Może to i fajny "kawałek", ale można odnieść wrażenie, że artysta traktuje utwór jako "fajną piosenkę po angielsku", a nie rozumie jej przekazu. Pożyjemy zobaczymy. Tose Proeski - Here I go again
Wersji Mandaryny nie zalinkuję
A tu parodia zaśpiewana na tej melodii : Here I Go Against All I've Known by The ApologetiX.
Cover story is closed...
Na początek informacja dla fanów "artystki" z owocem w pseudonimie: To nie ona jest autorką tej piosenki i to nie jest w żadnym razie piosenka dance! "Here I go again" to piękny utwór o szukaniu drogi w życiu. Stworzył go w roku 1982 zespół legenda Whitesnake, który powstał z zespołu Deep Purple. Piosenka "Here I go again" pochodzi z płyty Saints & Sinners. Została wydana ponownie także na płycie pt. Whitesnake tyle, ze zagrał ją w tedy już inny skład. Utworu nie trzeba przdstawiać , bo jest dość znany. Na początku mamy wolny liryczny wstęp zagrany na organach, a potem zespół "daje czadu". Godny uwagi jest piękny tekst utworu. To chyba jeden z ładniejszych utworów o takiej właśnie tematyce. Mamy tu przenośnie i wielokrotnie powtarzanie stwierdzenie "Oto idę znowu". Autorem tego tekstu jest David Coverdale. Wytrawni słuchacze zauważyli zapewne drobną zmianę miedzy pierwotnym nagraniem, nie tylko w stylu, ale i w tekście. Piosenka ta "zagrała" nam w kilku filmach między innymi w "Koszmar następnego lata" oraz "Niezaliczona" Tu wersja pierwotna z płyty Saints & Sinners Whitesnake - Here I Go Again , a tu nowsza Whitesnake - Here I Go Again.
Nie ważne w której wersji utwór zawsze brzmi świetnie. Teraz powinnam przejść do cover. Ta piosenka nie ma szczęścia do coverowania. Każdy kto się za nią bierze to psuje wszystko, niestety... Jest parę parodii, kilka przeróbek i wersja Mandaryny, która spłaszczyła wszystko.Walory tekstowe zostały zabite przez dancowe potupaję. to miał być jej debiut. Jaki cover taki debiut. Koszmar. Długo jednak szukałam czegoś na tak zwany drugi biegun. Wersja, którą znalazłam nie jest jakaś specjalna. Brak jest wstępu na organach. wokal jest średni, a śpiewa to piosenkarz z Macedonii Tose Proeski. Pierwszy raz zaśpiewał swoją wersję na koncercie, a teraz ma się ukazać ona na płycie. Może to i fajny "kawałek", ale można odnieść wrażenie, że artysta traktuje utwór jako "fajną piosenkę po angielsku", a nie rozumie jej przekazu. Pożyjemy zobaczymy. Tose Proeski - Here I go again
Wersji Mandaryny nie zalinkuję
A tu parodia zaśpiewana na tej melodii : Here I Go Against All I've Known by The ApologetiX.
Cover story is closed...
czwartek, 7 lipca 2011
Cover na dziś "Black Hole Sun "
Puści ludzie dla których jedynym ratunkiem jest zagłada. O tym opowiada piosenka i teledysk grupy Soundgarden. No to jazda!
Piosenki o zagładzie to osobny rozdział muzyki. Grung'owy zespół Soundgarden ma także swoja wizję apokalipsy kryjącą się pod wiele mówiącym tytułem "Black Hole Sun". Piosenka ta powstała w roku 1994 i jest trzecim singlem z płyty Superunknow. Utwór stał się szybko hitem i był nawet nominowany do nagrody Grammy. Co takiego ma w sobie? Na początek miły spokojny wstęp, początek tworzy swoistą sielankę. Potem zaczyna się ostrzej by znowu melodia zwolniła. Przez cały ten czas mamy wrażenie, że towarzyszy nam nieznośny upał, który stopuje i ogranicza nasze możliwości. Potem zaczyna się robić goręcej i ostrzej. Mamy ostre przejście ze swoistym spacerem po gryfie, całość się rozpędza, staje na chwile i znowu rusza. Ciekawy jest tekst w którym to znajduje się swoista prośba o nadejście słońca zagłady, która potem przeradza się w pytanie połączone z prośbą. Całość wzmacnia teledysk w którym to mamy przyjemnych ludzi z zakłamanymi uśmiechami. Mamy tu przesyt "dobra" i "uśmiechu", który wzbudza w nas negatywne uczucia. Zespół stojący na wzgórzu się słońca czemu świeci dla tych ludzi i tam prosi by nadeszło tytułowe "Black Hole Sun". Utwór ten przeszedł do historii. Trudno go nie znać, bo pojawia się często w radiu i jest wydawany także na różnych składankach. Jest sztandarowym dziełem zespołu. Soundgarden - Black Hole Sun
Covery mają to do siebie, że potrafią całkowicie zmienić nastrój utworu. Uczucie upału zniwelował w utworze kanadyjski muzyk popowo- jazzowy Paul Anka. Muzyk nietuzinkowy i bardzo utalentowany, to właśnie on stworzył dla Sinatry "My Way" oraz "She's A Lady" dla Tom'a Jones'a. Podjął się trudnego zadania, bo z brudnego rocka uczynił lekki utwór kojarzący się z elegancką restauracją i miłym wieczorem. W utworze w tle słyszymy charakterystyczną swingową perkusję i fortepian. Zaczyna się powoli delikatnie, jesteśmy wprowadzani w temat. Po pierwszym refrenie w grę włączają się instrumenty dente i perkusja, a na fortepian zaczyna odważniej wyśpiewywać swą melodię. Styl śpiewania Paul'a można nazwać gawędziarskim, ponieważ całość w jego wykonaniu sprawia wrażenie lekkości. W utworze mamy także fragment, który można by otagować jako "rewiowy". To świetny przykład jak jedną piosenkę można przedstawić na dwa całkiem różne sposoby. Z rocka powstał swing.Którą wersję wolimy? To rzecz gustu. Paul Anka - Black Hole Sun .
Tradycyjnie na jednym coverze się nie skończyło.
Tu mamy typowo jazzową wersję Brad Mehldau Trio - Black Hole Sun
Wersja alternatywna Black Hole Sun - Copeland
Wersja elektroniczna Moog Cookbook - Blackhole Sun
Cover story is closed...
Piosenki o zagładzie to osobny rozdział muzyki. Grung'owy zespół Soundgarden ma także swoja wizję apokalipsy kryjącą się pod wiele mówiącym tytułem "Black Hole Sun". Piosenka ta powstała w roku 1994 i jest trzecim singlem z płyty Superunknow. Utwór stał się szybko hitem i był nawet nominowany do nagrody Grammy. Co takiego ma w sobie? Na początek miły spokojny wstęp, początek tworzy swoistą sielankę. Potem zaczyna się ostrzej by znowu melodia zwolniła. Przez cały ten czas mamy wrażenie, że towarzyszy nam nieznośny upał, który stopuje i ogranicza nasze możliwości. Potem zaczyna się robić goręcej i ostrzej. Mamy ostre przejście ze swoistym spacerem po gryfie, całość się rozpędza, staje na chwile i znowu rusza. Ciekawy jest tekst w którym to znajduje się swoista prośba o nadejście słońca zagłady, która potem przeradza się w pytanie połączone z prośbą. Całość wzmacnia teledysk w którym to mamy przyjemnych ludzi z zakłamanymi uśmiechami. Mamy tu przesyt "dobra" i "uśmiechu", który wzbudza w nas negatywne uczucia. Zespół stojący na wzgórzu się słońca czemu świeci dla tych ludzi i tam prosi by nadeszło tytułowe "Black Hole Sun". Utwór ten przeszedł do historii. Trudno go nie znać, bo pojawia się często w radiu i jest wydawany także na różnych składankach. Jest sztandarowym dziełem zespołu. Soundgarden - Black Hole Sun
Covery mają to do siebie, że potrafią całkowicie zmienić nastrój utworu. Uczucie upału zniwelował w utworze kanadyjski muzyk popowo- jazzowy Paul Anka. Muzyk nietuzinkowy i bardzo utalentowany, to właśnie on stworzył dla Sinatry "My Way" oraz "She's A Lady" dla Tom'a Jones'a. Podjął się trudnego zadania, bo z brudnego rocka uczynił lekki utwór kojarzący się z elegancką restauracją i miłym wieczorem. W utworze w tle słyszymy charakterystyczną swingową perkusję i fortepian. Zaczyna się powoli delikatnie, jesteśmy wprowadzani w temat. Po pierwszym refrenie w grę włączają się instrumenty dente i perkusja, a na fortepian zaczyna odważniej wyśpiewywać swą melodię. Styl śpiewania Paul'a można nazwać gawędziarskim, ponieważ całość w jego wykonaniu sprawia wrażenie lekkości. W utworze mamy także fragment, który można by otagować jako "rewiowy". To świetny przykład jak jedną piosenkę można przedstawić na dwa całkiem różne sposoby. Z rocka powstał swing.Którą wersję wolimy? To rzecz gustu. Paul Anka - Black Hole Sun .
Tradycyjnie na jednym coverze się nie skończyło.
Tu mamy typowo jazzową wersję Brad Mehldau Trio - Black Hole Sun
Wersja alternatywna Black Hole Sun - Copeland
Wersja elektroniczna Moog Cookbook - Blackhole Sun
Cover story is closed...
środa, 6 lipca 2011
Cover na dziś "Hey Ya!"
Jedna z bardziej wariackich piosenek. W środku zmienia się metrum, a całość nie pozwala siedzieć i się nudzić. No to jazda!
"Hey Ya!" został pierwotnie skomponowany przez hip hopową grupę OutKast. Hip hopowy to zbyt wąskie określenie, bo muzyka grupy łączy w sobie funki, soul i elementy rocka. Ich utwór powstał w roku 2003. Cały utwór napisany został w G-Dur, prze co wydaje się dość łatwy do zagrania. ciekawy jest tekst piosenki. Oprócz inteligentnych pytań "co jest fajniejsze niż być fajnym?"mamy tu motyw trzęsienia zdjęciami polaroida, bo to by szybciej wyschły, co nie dawało efektów. W utworze mamy także ciekawy rytm , bo wszystko napisane jest na 4/4, by w jednym takcie mieć nagle 2/4. Całość jest bardzo pozytywna. W klipie mamy motyw koncertu i rozhisteryzowane fanki zespołu. Wszystko zachęca do zabawy.OutKast - Hey Ya!
Czy da się tak nagle wyciszyć te wszystkie emocje? Tego podjęła się australijska piosenkarka Sarah Blasko. Artystka na co dzień zajmuje się alternatywnym popem. Premiera jej wersji miała miejsce w roku 2010 w stacji Triple J. W swojej wersji niweluje posmak czarnych brzmień. Całą sekcję muzyczna wykonuje na gitarze. Ogólnie łagodzi całość. Nadaje piosence sielankowy charakter. Jej wokal jest spokojny, prowadzi nas powoli po jakimś świecie, w którym jedynym zajęciem jest trzesienie fotografią z polaroida.W jej wersji pierwsza strofa nabiera innego znaczenia, mamy pewność , że osoba nazywana w tekście "my baby" na prawdę nie odejdzie, więc można być spokojnym. Sarah Blasko - Hey Ya!
"Hey Ya" to kolejna piosenka , która jest bardzo chętnie coverowana. Tradycyjnie mamy wersję rockową. To dzieło zrobił zespół Hunter.Ta wersja zdecydowanie nadaje się to jakiejś wariackiej komedii. Hunter - Hey Ya
Do tego jeszcze wersja folkowa, bardzo delikatna, akustyczna i miła dla ucha. jest ciekawa, ponieważ to ona sprawiła, ze zespołem zainteresował się świat. Obadiah Parker - Hey Ya
A jako wisienka na torcie wersja indie popowa :) Tilly And The Wall - Hey Ya!
Cover story is closed...
"Hey Ya!" został pierwotnie skomponowany przez hip hopową grupę OutKast. Hip hopowy to zbyt wąskie określenie, bo muzyka grupy łączy w sobie funki, soul i elementy rocka. Ich utwór powstał w roku 2003. Cały utwór napisany został w G-Dur, prze co wydaje się dość łatwy do zagrania. ciekawy jest tekst piosenki. Oprócz inteligentnych pytań "co jest fajniejsze niż być fajnym?"mamy tu motyw trzęsienia zdjęciami polaroida, bo to by szybciej wyschły, co nie dawało efektów. W utworze mamy także ciekawy rytm , bo wszystko napisane jest na 4/4, by w jednym takcie mieć nagle 2/4. Całość jest bardzo pozytywna. W klipie mamy motyw koncertu i rozhisteryzowane fanki zespołu. Wszystko zachęca do zabawy.OutKast - Hey Ya!
Czy da się tak nagle wyciszyć te wszystkie emocje? Tego podjęła się australijska piosenkarka Sarah Blasko. Artystka na co dzień zajmuje się alternatywnym popem. Premiera jej wersji miała miejsce w roku 2010 w stacji Triple J. W swojej wersji niweluje posmak czarnych brzmień. Całą sekcję muzyczna wykonuje na gitarze. Ogólnie łagodzi całość. Nadaje piosence sielankowy charakter. Jej wokal jest spokojny, prowadzi nas powoli po jakimś świecie, w którym jedynym zajęciem jest trzesienie fotografią z polaroida.W jej wersji pierwsza strofa nabiera innego znaczenia, mamy pewność , że osoba nazywana w tekście "my baby" na prawdę nie odejdzie, więc można być spokojnym. Sarah Blasko - Hey Ya!
"Hey Ya" to kolejna piosenka , która jest bardzo chętnie coverowana. Tradycyjnie mamy wersję rockową. To dzieło zrobił zespół Hunter.Ta wersja zdecydowanie nadaje się to jakiejś wariackiej komedii. Hunter - Hey Ya
Do tego jeszcze wersja folkowa, bardzo delikatna, akustyczna i miła dla ucha. jest ciekawa, ponieważ to ona sprawiła, ze zespołem zainteresował się świat. Obadiah Parker - Hey Ya
A jako wisienka na torcie wersja indie popowa :) Tilly And The Wall - Hey Ya!
Cover story is closed...
![]() |
Hey Ya! |
wtorek, 5 lipca 2011
Cover na dziś "Barbie Girl"
Cześć jestem Barbie, a to mój plastikowy świat ! Piosenkę o tej plastikowej dziewczynie zna pewnie każde dziecko. No to jazda!
Oryginał tego "dzieła" nagrała w roku 1997 duńska grupa dancowa Aqua. Nazwę zespołu wymyśli po tym jak w przebieralni zobaczyli plakat z akwarium. Ich piosenki cieszyły się dużą popularnością nie tylko w samej Danii, ale także na świecie. Utwór pochodzi z ich pierwszej płyty Aquarium. Piosenka przypadła do gustu wszystkim, tylko nie producentom lalek , firmie Mattel, która złożyła pozew do sądu. Twierdząc, że tekst ma obraźliwy charakter, a zespół bezprawnie użył loga i marki. Oczywiście sąd odrzucił pozew, a i tak koniec końców w roku 2007 Mattel zmienił tekst i użył piosenki w reklamie. Muzycznie to nie ma się o czym rozpisywać zwykły densiarski numerek. Imprezowe, ok, ale jak ja słyszę taką muzykę to zmieniam lokal. Aqua - Barbie Girl
Interesujące jest to co stało się z piosenką później. Świat muzyczny oszalał. Jest to jedna z chętniej parodiowanych i coverowanych piosenek. W internecie mamy wersje rockowe, punkowe, wersja Rammstein i jedna dość ciekawa, bo udająca ambitny utwór i o niej dzisiaj. Zacznijmy od tego, że ten festiwal kiczu jakim jest piosenka o naszej plastykowej kumpeli promową markę ubraniową i to nie byle jaką , bo Dior. Jednak nie wziął pierwszej lepszej wersji utworu. W reklamach Diora mogliśmy usłyszeć wersję zrobioną przez Axel Boys Quartet. Zespół mało znany szerszej publiczności. Liderem grupy jest Duńczyk Axel Boisen. Jego grupa specjalizuje się w coverach. Ich wersja Barbie Girl jest pełna uroku. Mamy tu skrzypce, instrumenty dente i delikatny nie przepuszczony przez syntezator wokal. Piosenka sprawia, że każdy, kto słucha tego utworu chciałby poznać ową Barbie. Śmiało można ja puścić na jakiejś eleganckiej imprezie tanecznej. Ta wersja w niczym oprócz tekstu i linii melodycznej nie przypomina dance potworka zespołu Aqua. Axel Boys Quartet - Barbie Girl
A o to inne ciekawe wersje tego utworu:
Wersja Rammstein z nutką starego dobrego niemieckiego techno Rammstein - Barbie Girl
Wersja rockowo- punkowa Home Grown - Barbie Girl
Wersja koreańskiej piosenkarki, bardziej słodka od oryginału. Więcej cukru nie było? Jessica Jung SNSD - Barbie Girl
Totalnie nowatorska wersja, jedna z ciekawszych Electric Chairs - Barbie Girl
Wersja brazylijska niczym nie różni się od oryginału, ale hiszpański wokal jest śmieszny Kelly Key - Barbie Girl
Cover story is closed...
Oryginał tego "dzieła" nagrała w roku 1997 duńska grupa dancowa Aqua. Nazwę zespołu wymyśli po tym jak w przebieralni zobaczyli plakat z akwarium. Ich piosenki cieszyły się dużą popularnością nie tylko w samej Danii, ale także na świecie. Utwór pochodzi z ich pierwszej płyty Aquarium. Piosenka przypadła do gustu wszystkim, tylko nie producentom lalek , firmie Mattel, która złożyła pozew do sądu. Twierdząc, że tekst ma obraźliwy charakter, a zespół bezprawnie użył loga i marki. Oczywiście sąd odrzucił pozew, a i tak koniec końców w roku 2007 Mattel zmienił tekst i użył piosenki w reklamie. Muzycznie to nie ma się o czym rozpisywać zwykły densiarski numerek. Imprezowe, ok, ale jak ja słyszę taką muzykę to zmieniam lokal. Aqua - Barbie Girl
Interesujące jest to co stało się z piosenką później. Świat muzyczny oszalał. Jest to jedna z chętniej parodiowanych i coverowanych piosenek. W internecie mamy wersje rockowe, punkowe, wersja Rammstein i jedna dość ciekawa, bo udająca ambitny utwór i o niej dzisiaj. Zacznijmy od tego, że ten festiwal kiczu jakim jest piosenka o naszej plastykowej kumpeli promową markę ubraniową i to nie byle jaką , bo Dior. Jednak nie wziął pierwszej lepszej wersji utworu. W reklamach Diora mogliśmy usłyszeć wersję zrobioną przez Axel Boys Quartet. Zespół mało znany szerszej publiczności. Liderem grupy jest Duńczyk Axel Boisen. Jego grupa specjalizuje się w coverach. Ich wersja Barbie Girl jest pełna uroku. Mamy tu skrzypce, instrumenty dente i delikatny nie przepuszczony przez syntezator wokal. Piosenka sprawia, że każdy, kto słucha tego utworu chciałby poznać ową Barbie. Śmiało można ja puścić na jakiejś eleganckiej imprezie tanecznej. Ta wersja w niczym oprócz tekstu i linii melodycznej nie przypomina dance potworka zespołu Aqua. Axel Boys Quartet - Barbie Girl
A o to inne ciekawe wersje tego utworu:
Wersja Rammstein z nutką starego dobrego niemieckiego techno Rammstein - Barbie Girl
Wersja rockowo- punkowa Home Grown - Barbie Girl
Wersja koreańskiej piosenkarki, bardziej słodka od oryginału. Więcej cukru nie było? Jessica Jung SNSD - Barbie Girl
Totalnie nowatorska wersja, jedna z ciekawszych Electric Chairs - Barbie Girl
Wersja brazylijska niczym nie różni się od oryginału, ale hiszpański wokal jest śmieszny Kelly Key - Barbie Girl
Cover story is closed...
poniedziałek, 4 lipca 2011
Cover na dziś "Womanizer"
Czy każdy facet to kobieciarz? Coś w tym jest, skoro na piosenkę wielkiej pop księżniczki coverem odpowiedział zespół w którym mamy samych facetów.
No to będzie śmiesznie, bo obie wersje tego hitu są dość skrajne. No to jazda!
Mamy tu piosenkę o kobieciarzu. Tak "womanizer" to po angielsku kobieciarz. Pierwotną wersję śpiewał nikt inny tylko Britney Spears. Utwór ten wyprodukowała grupa The Outsyders. Był to pierwszy singiel zapowiadający wielki powrót z niebytu piosenkarki jakim była płyta Circus. Miał on premierę 19 września 2008. Dla wielu osób był to wielki szok, że Britney jest znowu w formie i to jakiej! Wokal jest znośny, a B nie tylko schudła, ale także tańczy całkiem do rzeczy. Ta skromna piosenka o zazdrosnej żonie sprawdzającej męża stała się jej trzecim w historii najlepiej sprzedającym się singlem. Co ma takiego w sobie ta piosenka? Dobry bit? Może wokal? Nie jest zła , nadaje się na imprezy, ale dziełem jakimś nadzwyczajnym nie jest. Ciekawy jest klip do piosenki. Britney jest w nim podejrzliwą żoną, która kusi męża pod różnymi postaciami by na końcu orzec, że jest on kobieciarzem. Tyle wystarczyło by zrobić hit, prosta historia, która dotrze do wszystkich. Britney Spears - "Womanizer"
A teraz czas na cover! Zagrany przez zespół rockowy i zaśpiewany przez faceta. Mężczyzna o mężczyznach. Franz Ferdinand podjął się tego wyzwania. Alex Kapranos lider grupy pytany o to czemu zdecydował się na nagranie tego kawałka stwierdził, że to jedna z najlepszych piosenek w ciągu ostatnich kilku miesięcy.Wybrali sobie dość ciężki materiał, bo dzisiejszy pop zazwyczaj zaczyna się i kończy na elektronice. Ich wersja jest prosta bez udziwnień. Dziwaczny wstęp Britney zastępują klawiszowymi dźwiękami przypominającymi trochę rozbrzmiewający klakson. W środek wrzucają dobry riff. Zakończenie, które u Brit wygenerował chyba komputer u nich zastępuje dobre żywe gitarowe granie. Wokal jest skrajnie inny, bez zalotnego powtarzania "kobieciarz", czasem raczej słyszymy sarkazm.Ta wersja cieszy się taką popularnością chyba dlatego, że mężczyźni sami się przyznają do swoich słabości. To trochę jak fenomen piosenki "Facet to świnia". Franz Ferdinand - Womanizer
Na koniec kolejna wersja tego utworu, też popowa, jednak w innym klimacie niż oryginał. Bardzo instrumentalna, bez udziwnień. W tle pianino i gitara. Lily Allen - Womanizer
Cover story is closed...
No to będzie śmiesznie, bo obie wersje tego hitu są dość skrajne. No to jazda!
Mamy tu piosenkę o kobieciarzu. Tak "womanizer" to po angielsku kobieciarz. Pierwotną wersję śpiewał nikt inny tylko Britney Spears. Utwór ten wyprodukowała grupa The Outsyders. Był to pierwszy singiel zapowiadający wielki powrót z niebytu piosenkarki jakim była płyta Circus. Miał on premierę 19 września 2008. Dla wielu osób był to wielki szok, że Britney jest znowu w formie i to jakiej! Wokal jest znośny, a B nie tylko schudła, ale także tańczy całkiem do rzeczy. Ta skromna piosenka o zazdrosnej żonie sprawdzającej męża stała się jej trzecim w historii najlepiej sprzedającym się singlem. Co ma takiego w sobie ta piosenka? Dobry bit? Może wokal? Nie jest zła , nadaje się na imprezy, ale dziełem jakimś nadzwyczajnym nie jest. Ciekawy jest klip do piosenki. Britney jest w nim podejrzliwą żoną, która kusi męża pod różnymi postaciami by na końcu orzec, że jest on kobieciarzem. Tyle wystarczyło by zrobić hit, prosta historia, która dotrze do wszystkich. Britney Spears - "Womanizer"
A teraz czas na cover! Zagrany przez zespół rockowy i zaśpiewany przez faceta. Mężczyzna o mężczyznach. Franz Ferdinand podjął się tego wyzwania. Alex Kapranos lider grupy pytany o to czemu zdecydował się na nagranie tego kawałka stwierdził, że to jedna z najlepszych piosenek w ciągu ostatnich kilku miesięcy.Wybrali sobie dość ciężki materiał, bo dzisiejszy pop zazwyczaj zaczyna się i kończy na elektronice. Ich wersja jest prosta bez udziwnień. Dziwaczny wstęp Britney zastępują klawiszowymi dźwiękami przypominającymi trochę rozbrzmiewający klakson. W środek wrzucają dobry riff. Zakończenie, które u Brit wygenerował chyba komputer u nich zastępuje dobre żywe gitarowe granie. Wokal jest skrajnie inny, bez zalotnego powtarzania "kobieciarz", czasem raczej słyszymy sarkazm.Ta wersja cieszy się taką popularnością chyba dlatego, że mężczyźni sami się przyznają do swoich słabości. To trochę jak fenomen piosenki "Facet to świnia". Franz Ferdinand - Womanizer
Na koniec kolejna wersja tego utworu, też popowa, jednak w innym klimacie niż oryginał. Bardzo instrumentalna, bez udziwnień. W tle pianino i gitara. Lily Allen - Womanizer
Cover story is closed...
niedziela, 3 lipca 2011
Cover na dziś "Walking with a Ghost"
Z racji dobrego humoru i apetytu na dobry riff wybrałam właśnie tę piosenkę. Jest to przykład tego, że czasem znany zespół z pozycją czerpie od bandu, który dopiero raczkuje i zaczyna.
Najpierw wersja oryginalna zagrana przez mało znany duet Tegan and Sara. Siostry bliźniaczki mają na koncie wiele dobrych piosenek. Jako Tegan&Sara zadebiutowały już w wieku 17 lat. Piosenka którą zainteresował się podmiot coverujący pochodzi z ich czwartego albumu So Jealous wydanego w roku 2004. Piosenka okazała się tak świetna, że powstał nawet mashup Sary i Tegan oraz Mylo pt."Walking with a Ghost in Paris". Oryginalne video dzisiejsze pokolenie nazwało by pewnie Emo klipem, ponieważ jednej z sióstr dziwne istoty wycinają serce. Walking With A Ghost by Tegan and Sara
Jeżeli spytamy wujka Google co to jest "Walking with a Ghost" to odeśle nas do cioci wikipedi, która zna się na rzeczy i mówi, że tak się zwał pierwszy mini album The White Stripes. Na okładce miał stary aparat, chyba Zorki, ręki sobie nie dam uciąć, bo dokładnie nie wiem, a ręka się przyda. Oprócz tytułowe utworu były tam także między innymi "The Denial Twist" oraz trzy inne utwory. Wersja TWS jest nieco inna, słychać tam specyficzny wokal Jacka oraz kilka nowych elementów, które wzbogaciły pierwotną kompozycję. Teledysk jest całkowicie inny. Trzy charakterystyczne kolory czarny, biały i czerwony połączone z psychodelicznymi obrazkami. Można na prawdę dostać paranoi.The White Stripes - Walking with a Ghost .
Na deser kontrowersyjna wersja Tegan and Sary wraz Mylo. Może kiczowata, może genialna, na pewno inna Tegan & Sara vs Mylo - Walking With a Ghost in Paris .
Cover story is closed...
Najpierw wersja oryginalna zagrana przez mało znany duet Tegan and Sara. Siostry bliźniaczki mają na koncie wiele dobrych piosenek. Jako Tegan&Sara zadebiutowały już w wieku 17 lat. Piosenka którą zainteresował się podmiot coverujący pochodzi z ich czwartego albumu So Jealous wydanego w roku 2004. Piosenka okazała się tak świetna, że powstał nawet mashup Sary i Tegan oraz Mylo pt."Walking with a Ghost in Paris". Oryginalne video dzisiejsze pokolenie nazwało by pewnie Emo klipem, ponieważ jednej z sióstr dziwne istoty wycinają serce. Walking With A Ghost by Tegan and Sara
Jeżeli spytamy wujka Google co to jest "Walking with a Ghost" to odeśle nas do cioci wikipedi, która zna się na rzeczy i mówi, że tak się zwał pierwszy mini album The White Stripes. Na okładce miał stary aparat, chyba Zorki, ręki sobie nie dam uciąć, bo dokładnie nie wiem, a ręka się przyda. Oprócz tytułowe utworu były tam także między innymi "The Denial Twist" oraz trzy inne utwory. Wersja TWS jest nieco inna, słychać tam specyficzny wokal Jacka oraz kilka nowych elementów, które wzbogaciły pierwotną kompozycję. Teledysk jest całkowicie inny. Trzy charakterystyczne kolory czarny, biały i czerwony połączone z psychodelicznymi obrazkami. Można na prawdę dostać paranoi.The White Stripes - Walking with a Ghost .
Na deser kontrowersyjna wersja Tegan and Sary wraz Mylo. Może kiczowata, może genialna, na pewno inna Tegan & Sara vs Mylo - Walking With a Ghost in Paris .
Cover story is closed...
![]() |
jak z okładki? |
sobota, 2 lipca 2011
Cover na dziś "The Saints Are Coming"
"I cried to my daddy on the telephone
how long now?"
Pytam ile jeszcze, jak długo? W roku 1978 mało dziś już znany zespół The Skids nagrał piosenkę, która cieszyła się dość dużą popularnością. Utwór ten był drugim singlem promującym płytę Scared to Dance. Całość ma wydźwięk zdecydowanie anty wojenny. opowiada on o historii przyjaciela Richard'a Jobson'a , który zginął jako żołnierz Armii Brytyjskiej. Przez lata piosenka leżała i czekała "na dzień"
The Skids - The Saints Are Coming
Dokładnie 23 sierpnia 2005 powstał Huragan Katrina, który sprawił, że piosenka z podwójną siłą wróciła na listy przebojów. Podwójną siłą pchającą "Świętych ku pomocy" oprócz Katriny stały się dwa zespoły Green Day i U2. W roku 2006 miała miejsce premiera ich wersji "The Saints Are Coming" . Do oryginalnego tekstu dodano na początek jedną zwrotkę ze znanego szlagieru Animalsów "House Of The Rising Sun". Nowa wersja została zaśpiewana na dwa glosy. Niektórzy krytycy marudzili, że głosu Bono nie da się odróżnić od głosu Billiego Joe, jako krytyk bardzo nie obiektywny powiem, że mi to wcale nie przeszkadza. Nagranie powstało w celach charytatywnych, dochód został przekazany ofiarom Huraganu Katrina.
U2 and Green Day "The Saints Are Coming"
Wideo stworzył Chris Milk. Całość to fragmenty z nagrywania piosenki w studio i migawki z wiadomości przedstawiające ogrom tragedii.
Dwie wersje, każda porusza inny ważny problem społeczny. Stara wersja to spontaniczny bunt anty wojenny. Nowa to krzyk buntu przeciw biedzie, przeciw cierpieniu, to trafne dołączenie strofy z innego utworu spotęgowane przez dwa zespoły.
Utwór ten był coverowany jeszcze raz przez inny zespół, niemiecki Von Thronstahl. Znowu mamy tu motywy wojenne. Ta wersja jest całkiem inna, teledysk to swoista opowieść, o cierpieniu po utracie bliskiej osoby na wojnie. Kobiecy wokal wzbogaca kompozycje.
Von Thronstahl - The Saints Are Coming
Cover story is closed...
how long now?"
Pytam ile jeszcze, jak długo? W roku 1978 mało dziś już znany zespół The Skids nagrał piosenkę, która cieszyła się dość dużą popularnością. Utwór ten był drugim singlem promującym płytę Scared to Dance. Całość ma wydźwięk zdecydowanie anty wojenny. opowiada on o historii przyjaciela Richard'a Jobson'a , który zginął jako żołnierz Armii Brytyjskiej. Przez lata piosenka leżała i czekała "na dzień"
The Skids - The Saints Are Coming
Dokładnie 23 sierpnia 2005 powstał Huragan Katrina, który sprawił, że piosenka z podwójną siłą wróciła na listy przebojów. Podwójną siłą pchającą "Świętych ku pomocy" oprócz Katriny stały się dwa zespoły Green Day i U2. W roku 2006 miała miejsce premiera ich wersji "The Saints Are Coming" . Do oryginalnego tekstu dodano na początek jedną zwrotkę ze znanego szlagieru Animalsów "House Of The Rising Sun". Nowa wersja została zaśpiewana na dwa glosy. Niektórzy krytycy marudzili, że głosu Bono nie da się odróżnić od głosu Billiego Joe, jako krytyk bardzo nie obiektywny powiem, że mi to wcale nie przeszkadza. Nagranie powstało w celach charytatywnych, dochód został przekazany ofiarom Huraganu Katrina.
U2 and Green Day "The Saints Are Coming"
Wideo stworzył Chris Milk. Całość to fragmenty z nagrywania piosenki w studio i migawki z wiadomości przedstawiające ogrom tragedii.
Dwie wersje, każda porusza inny ważny problem społeczny. Stara wersja to spontaniczny bunt anty wojenny. Nowa to krzyk buntu przeciw biedzie, przeciw cierpieniu, to trafne dołączenie strofy z innego utworu spotęgowane przez dwa zespoły.
Utwór ten był coverowany jeszcze raz przez inny zespół, niemiecki Von Thronstahl. Znowu mamy tu motywy wojenne. Ta wersja jest całkiem inna, teledysk to swoista opowieść, o cierpieniu po utracie bliskiej osoby na wojnie. Kobiecy wokal wzbogaca kompozycje.
Von Thronstahl - The Saints Are Coming
Cover story is closed...
w służbie pokoju |
piątek, 1 lipca 2011
Po prawej i po lewej "It's not over, not over, not over, not over yet"
Cover takie słowo z języka, które w sumie oznacza nakrycie. Muzycznie czym jest cover nie trzeba wyjaśniać, bo po co skoro ciocia wikipedia zrobi to lepiej. Cóż, czasami taka przerób może być nawet lepsza od oryginału, bo autor nagrał ją na tak zwanym luzie dla zabawy i nie spodziewał się co będzie dalej. Czasami cover przebija popularnością oryginał i w tedy zaczyna się jazda.....
Para na dziś to:
Klaxons - It's Not Over Yet vs Goldfrapp-It's Not Over Yet
Ogień i woda New rave kontra trip hop. Która wersja lepsza? Ciężko powiedzieć czy woli się zespół mylnie nazywa indie rockowym i ich ostry wstęp na początku czy słodką Goldfrapp. W jednej wersji mamy nadzieję na to, że to jeszcze nie koniec, w drugiej liryczne zastanowienie nad czym , czy coś jeszcze będzie. A będzie?
Zdjęcie wykonane zimą, co by post wskoczył w oko ;)
Para na dziś to:
Klaxons - It's Not Over Yet vs Goldfrapp-It's Not Over Yet
Ogień i woda New rave kontra trip hop. Która wersja lepsza? Ciężko powiedzieć czy woli się zespół mylnie nazywa indie rockowym i ich ostry wstęp na początku czy słodką Goldfrapp. W jednej wersji mamy nadzieję na to, że to jeszcze nie koniec, w drugiej liryczne zastanowienie nad czym , czy coś jeszcze będzie. A będzie?
Zdjęcie wykonane zimą, co by post wskoczył w oko ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)