poniedziałek, 27 czerwca 2016

Warsaw!

"I was in War-saw"-- kurcze pisze, że widział wojne!
Jakoś tak leciał skecz Kabaretu Moralnego Niepokoju. Wszystko się kiedyś kończy i program Ambasador PwC równiez dobiega końcowi. To był ostatni zjazd, podsumowująco pożegnalny.
Tym razem dumnie i pewnie wysiadłam na stacji Warszawa Centralna i ruszyłam na tramwaj 10. Nie rozumiem tej całej psychozy w stylu przybywasz skądś tam do wielgaśnego miasta i szok i szczena w dół. Nie mówię, że Warszawa mnie nie zachwyciła (wrócimy tu jeszcze), ale chyba nie jestem prawdziwym słoikiem, albo nie mam takiej mentalności, bo wszelkie miejskie legendy o tym jak wysiądziesz z pociągu i "zdejm buty wieśniaku" to dla mnie jakoś totalna głupota. Tym razem jechałam sobie spokojnie pociągiem ze Szczecina Głównego do Wawa Centralna i popijałam kawe z intercity ucząc się na mleko (sic!), zjadłam swoją "lansiarską" sałatkę owocową  i już byłam na miejscu. Ahh jak szybko 5h mija z lekturą o serwatce :D

Czy ambasador to trudna funkcja? Zawsze trudno jest coś promować swoją twarzą i nazwiskiem. Student ambasador nie pracuje tak jak gwiazdy w Afryce i nie fotografuje się z żyrafami, ale czasami musi się na nie wspinać by osiągnąć cel :) Targi pracy czy organizacja szkoleń to dobra szkoła charyzmy i pewności siebie.   

Czy zdecydowałabym się drugi raz? Na pewno tak! Jestem zwolenniczką robienia czegoś przez cały rok akademicki, całe studia i angażowania się na pełnej!

Udało mi się zrobić trochę fotek, zanim wróciłam do Szczecina i pobiegłam pisać egzaminy :D






Tak food porn, nie zboczone skojarzenia są złe :)


   https://en.wikipedia.org/wiki/Food_porn


Gdzie to jadłam? Aioli - inspierd by MINI

Plac Konstytucji 5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz