To brzmi groteskowo, ale w te wakacje to mój pierwszy wolny weekend od praktyk. Nie narzekam siedze sobie wygodnie. Mam dwa kotki pod opieką i mam ich czasem serdecznie dość. Nie chcę nigdy być starą panną z kotami i wszem i wobec ogłaszam wolę żyć z ludźmi niż tylko ze zwierzętami. Przez pierwsze 3 dni wstawałam o 4:30, bardzo dobra godzina już jasno a jeszcze czuję się jak bym żyła w nocy. Jeżdżąc tramwajem już dawno zauważyłam graffiti na mostach i dzis w ten wolny dzień postanowiłam sie tam wybrać. Miejsce genialne jak jedna wielka galeria :D. Do podobnego miejsca w ZG są zarzuty, że jest ono zaniedbane i graffiti powinno byc w lepszym punkcie. Nie, nie prosze państwa. Graffiti to nie sztuka do zamknięcia ją w galeriach. W Szczecinie w takim punkcie niedaleko jest fabryka czekolady, przedsiębiorstwo rybne czyli nic takiego "plastikowego", nie wyobrażam sobie graffiti w innym niż post industrialne miejscu.
Moje ukochane powiedzenie to "Piękne kobiety zostawmy mężczyzną bez wyobraźni", tak samo z pięknymi miejscami. Nie lubię sztucznych parków, alejek i tego typu tworów, bo dla mnie są takie mało miasteczkowe prawde mówiąc. Ludzie muszą sami wytworzyć kulturę bywania gdzieś. Wybrałam się tam trochę na sadzie why not. Trochę śmiesznie bo w sukience i koturnach, ale taki już mój styl ;P Ogólnie poznaje ostatnio lepiej Szczecin, bo np. wracając z praktyki idę pieszo w głąb Dąbia. Pod pewnymi względami Szczecin jest dla mnie idealnym miastem, bo jest w nim sporo graffiti, jest odorbine industrialny, a zarazem cały czas mamy ten klimat łódek i eleganckich motorówek i jachtów. W planach na kiedyś tam jest jeszcze odwiedzenie opuszczonych wagonów na dworcu Szczecin Podjuchy. W tej chwili jestem na etapie poznawania kultury graffiti i twórców w Szczecinie, bo tych z ZG już mam obadanych.
Tradycyjnie zachęcam do śledzenia mnie na twitterze i instagramie :)
Taka galeria jest ok nie to co beznadziejne bazgroły na ścianach domów =)
OdpowiedzUsuń