czwartek, 30 maja 2013

Kolejne pocztówki z lepszego świata

Dalej tworzę swoją kolekcję, trochę nowości do niej. Zbierane przez pewien czas... Postcards from Wonderland !
 "Night, night of matter
Black flowers blossom
Fearless on my breath
Black flowers blossom
Fearless on my breath"

Massive Attack - Teardrop  
" Electrohead! Electrohead!
Electrohead!
It's in my body! It's in my soul!
If any at all!"
Combichrist - Electrohead
 "Don't worry yourself
Everything is everything.
Don't worry yourself
Everything is everything."

Beats And Styles - Everything Is Everything 
 "You'll be given love
You'll be taken care of
You'll be given love
You have to trust it"

Björk - All is full of love  

"Is there a way to find a cure for this
Implanted in a pill?
Is it just the name upon the bottle which
That determines If it will?"  


The White Stripes - Girl, You Have No Faith in Medicine 
 
"Oh that road is there
Oh that road is there
Come on back,back"

Budgie - Parents  
 "Cause you were all "Yellow,"
I drew a line,
I drew a line for you,
Oh what a thing to do,
And it was all "Yellow""

Coldplay - Yellow  











 "Czekam aż znów spadnie deszcz,
gdy całe miasto w słońcu kąpie się.
Czekam aż znów spadnie deszcz,
w kroplach deszczu się odnajdę wiem.
wiem..."
Patrycja Markowska - Deszcz

poniedziałek, 20 maja 2013

Z gatunku mądrości i teorie o niczym "Teoria o życiu i bryłach"

  Czasem tak mam, że dorabiam do życia wiele własnych teorii i przemyśleń , czasem bardzo abstrakcyjnych, tym razem pod wpływem trochę psychodelicznych, trochę nader geometrycznych grafik M.C. Escher'a czasem zastanawiam się nad bryłami i geometrią. Dzięki Bogu nie mam na studiach projektowania, ale czasem właśnie wyrysowuję mniej lub bardziej udane bryły i tak według brył udało mi się wyizolować kilka modeli życia.


1."Sześcian". Kultowy horror lat 90' to słynny "Cube" czyli sześcian. Fabuła dość banalna kilkoro ludzi nie wiadomo skąd znajduje się w sześcianie jest tam pełno pułapek i zasadzek, mnie osobiście nie przerażają same pułapki co właśnie sześcian i fakt, że ciężko się z niego wydostać. Jak wygląda w nim życie? Cóż sam sześcian jest bryłą, ma wszystkie krawędzie jednakowe i jest dość prosty , bo jego objętość to pewna liczba podniesiona do potęgi trzeciej, tyle z matematyki. Jednak moim zdaniem w takim sześcianie "szczęścianie" możemy zamknąć się sami. Wygodnie jest nie wychylać się za daleko, mieć wszystko pod ręką? To trochę jak mityczna złota klatka. W taki sześcian zdarza się zamykać także mi , wszystko jest podane nie sięgam po więcej, występują w nim te same osoby i razem wzorem bohaterów szukamy wyjścia, albo co gorsza poddajemy się i siadamy. Zaletą  jest pozorne bezpieczeństwo, bo jeżeli nasz sześcian jest złotą klatką i nie ma w nim niebezpieczeństw jak w "Cube" to przy braku poczucia wolności można w nim żyć, ma nawet 4 kąty i można przystanąć by odpocząć, gorzej jednak, gdy w naszym sześcianie pojawi się niebezpieczeństwo, a my zakryliśmy już pokrywę i wyrzuciliśmy drabinę, bo wydawało nam się, że to dobre schronienie.

2. "Kula". Ostatnio modne jest wchodzenie do nadmuchanej kuli i takie bieganie po wodzie, nawet w jednej z edycji Top model zawodniczki miały właśnie w takiej sytuacji pokazywać stroje. Kula to kolejna bryła, ma w sobie coś tajemniczego, bo jej objętość , czyli powierzchnię życiową w jej wnętrzu wyznacza się z liczbą π, która ma bardzo długie rozwinięcie dziesiętne, więc podając przybliżenie nigdy nie poznamy prawdy. Jakie jest życie w kuli? Na pozór bezpieczne, ale w przeciwieństwie do sześcianu, nie ma w niej żadnego rogu , by odpocząć, przystanąć, idąc w kuli do przodu to ona nadaje tempo naszemu życiu, ale także szczelnie izoluje nas przed rzeczywistością, nie ma z niej wyjścia, jesteśmy trochę jak chomik w kołowrotku, a gdy się rozpędzi może nas zawieść w kłopoty i będzie otoczeni złem z zewnątrz i biernymi obserwatorami. Z kuli można się wydostać, ale potrzeba więcej siły niż w przypadku sześcianu, nie da się wspiąć po ścianie, trzeba się rozpędzić i w cos uderzyć, by ją rozbić. Może to być niebezpieczne i zrywając z tym modelem życia możemy po drodze się mocno pokaleczyć, a potem dalej potykać o rozbite fragmenty. Wyjście jest bardzo trudne, ale warto.

3."Walec". Tu mamy dwie możliwości, albo koło opiera się o grunt tj.walec stojący, albo walec toczy
się jak kula. Walec również liczymy z pi, więc będą nie jasności, jest to jedna z gorszych wersji życia. Trudno się wydostać, jest się jak w puszce, aż mam ochotę wrócić pamięcią do słynnej puszki Andego Warhola. Znowu jest niby bezpiecznie, ale jednak ciasno i duszno, jesteśmy wręcz" zalewani" zupą codzienności i możemy w tym zginać. Stąd już chyba nie ma wyjścia, albo jeżeli jest to bardzo trudne lub tylko z pomocą innych. Jeżeli jest to szara metalowa puszka , bo np. groszku do codziennej sałatki, to jeszcze można wspiąć się po ściankach, ale nie wiadomo, czy wyjscie do góry jest otwarte.

4."Stożek"  Trochę jak urodzinowa czapka, takie życie też może być prezentem, niekoniecznie chcianym. Stożek, znowu koło w podstawie, jednak nie ma wyjścia, jeszcze gorzej niż w walcu. Gdy wspinamy się do góry to ześlizgujemy sie po ścianach, bo do góry jest ostra krawędź, gdy stożek odwrócimy to spadamy w ciasną przestrzeń. Tu na końcu czeka na nas nie wyjście a kolejne uwięzienie, to jak sytuacja bez wyjścia. To tak jak zamknięcie na szczycie wieży, ale wybawca nie przyjedzie, bo nie dostanie się do środka, a gdy będzie chciał zniszczyć stożek od zewnątrz to tylko zabije uwięzioną w nim osobę.

Każdy z nas czasem daje zamknąć się w jakąś bryłę, wisi ona nad nim na sznurku i jak nie dopilnuje to spadnie na niego niczym klatka. Czasem też bywałam w sześcianie czy kuli, a wszystko to kwestia czasem braku aktywności. Taka to moja domorosła psychologia :) Mam tylko parę godzin psychologii na studiach, czasem rozmyślam na takie tematy, filozoficzne, psychologiczne.


środa, 15 maja 2013

Pusta fabryka

Dla stalkera długi odpoczynek od zony to śmierć, według książki "Ołowiany świt", dla explorera długa przerwa też bywa męcząco niszcząca, ale o to był nowy pustostan, jeszcze niedawno działający praktycznie otwarty, opuszczony niedawno, ale chyba już na zawsze, teraz miejsce na graffiti. Zeschłe kwiaty, stare kalendarze, schematy do budowy mebli. Udało mi się zdobyć znak ostrzegawczy, który po wyczyszczeniu i drobnej kosmetyce dołączy do moich "artefaktów" i znowu w moim słowniku nawiązania do książki Michała Gołkowskiego, największa zabawa to zdobyć coś z takiego pustostanu, z resztą podobno według psychologów każdy z nas lubi czasem pobyć trochę poza prawem ;). Poza prawem spontanicznie wbiec gdzieś gdzie nie wolno i wbrew pozorom poczuć wolność i wiatr we włosach. Pustostan dosyć ciekawe są w nim porobione huśtawki i widać , ze odbywają się tam czasem małe "after party". Z zewnątrz budynek wygląda na dość niedawno opuszczony, pamiętam,że w zeszłym roku jeszcze nawet widziałam tam jakiś pracowników. Sama fabryka to Steinpol, produkujący meble, a adres to centrum miasta ulica Wiejska :)










czwartek, 2 maja 2013

Popołudnie z Natt!

Dawno fotek nie robiłam, a dziś z rana dla mnie to rano 10:40, moja ulubiona modelka zadzwoniła do mnie :) Wszystko na pełnym spontanie. Wielkie buty, bo aż 18 cm, mój parasol i przebieranki w parku po okiem policji na rowerach, tyle o kulisach tej spontanicznej sesji:) A klimat? Jak widać, kolorowe filtry i powiew wiosny, a nawet już lata! Na początku nie miałam w ogóle inspiracji, potem wszystko przyszło samo. Sesja w parku w plenerze ma to do siebie , że inspiracje przychodzą same, trochę forsycji i zieleni i już mamy klimat.
Goldfrapp - Happiness























Zen i te klimaty :P


środa, 1 maja 2013

Recenzja książki „Otchłań zła”

Zły plon bezprawia
Nowym się tylko bezprawiem poprawia. „
- Wiliam Shakespeare – motto książki.

Ostatnio w kiosku wpadł mi w ręce pierwszy tom trylogii Maxime Chattam pt. „Otchłań zła". Zazwyczaj książki, które są tanie są przewidywalne, jednak ta zaskoczyła mnie dość pozytywnie.
Cała historia toczy się w Portland. Na początku książki poznajemy głównych bohaterów policjanta Josha Brolin'a i młodą studentkę Juliette Lafayette w dość nietypowym momencie. Ona zostaje porwana przez przestępce, którego on szuka. Juliette zostaje uratowana, wszystko kończy się dobrze, „Kat z Portland" nie żyje. W tym momencie Hollywoodzka sielanka się kończy, ponieważ po pewnym czasie w pustostanie w lesie zostaje znalezione ciało młodej kobiety wszystko wskazuje, że psychopata powrócił. Tu zaczyna się skomplikowany proces, bo na wstępie dowiadujemy się o tym, że Joshua zabił „Kata z Portland" i sprawa jest zamknięta. Zaczynają się poszukiwania ducha „Kata z Portland" w które włącza się także Juliette. Po drodze w książce podsuwany jest nam motyw z „Boskiej komedii" Dantego, autor sugeruje także, że ciemne moce mają udział w tej dziwnej i pogmatwanej sprawie.
Na początku byłam dość sceptycznie nastawiona do tej serii, bo myślałam, że autor zaserwuje nam historię „z mchu i paproci" w której to nagle człowiek ożywa i wstaje z grobu, a cała teoria dziejów zostaje zanegowana. Historia jest jednak na tyle wciągająca, że stwierdziłam, że poczekam i zobaczę co zamierza pokazać autor. Maxime Chattam bardzo dokładnie prowadzi nas przez tą zawiłą historię. Główny bohater Josh zajmuję się portretami psychologicznymi seryjnych zabójców , więc bardzo dokładnie poznajemy psychikę poszukiwanego ducha „Kata z Portland". Momentami zaczynamy włączać się powoli w śledztwo i sklejać w głowie fakty. W książce pojawiają się terminy z medycyny sądowej, ale autor wprowadza postać Bentleya Cotland'a , który ma zostać zastępca prokuratora generalnego i któremu policjanci tłumaczą wszystkie pojęcia, to znacznie ułatwia czytanie i nie zmusza nas do ciągłego biegania po encyklopedię.
W książce godne uwagi są bardzo dokładne opisy, które nie skupiają się na zachodach słońca i zbędnych walorach przyrody, a na rzeczach kluczowych. Możemy poczuć klimat zagraconego pokoju Josha, ale także zmarznąć wraz z bohaterami w nocy na miejscu zbrodni, zobaczyć mroczny pustostan w lesie. Nie wszystkie opisy w książce są miłe i przyjemne, znajdują się tam także opisy ofiar czy sekcji, ale są one dozowane, więc książka nie obrzydza. Autor wie, kiedy powiedzieć dość. Dla osłody w powieści pojawia się także motyw romansu Josha i Juliette, jest trochę jak z serii z serduszkiem, on ją uratował przed śmiercią itp., ale motyw ten nie dominuję, jest tego tyle ile być powinno. Narracja jest trzecioosobowa, niektóre rozdziały to opis dnia Juliette, a inne Josha, czasem łącza się w jeden dzień. Czasami najpierw czytamy o tym jak morderca rozprawia się ze swoją ofiara, a w kolejnym rozdziale już czytamy o pracy policji. W książce nie ma bohaterów ze stali mają oni swoje słabości i uczucia. Są bardzo dokładnie zarysowane. Pozycja jest dość obszerna pisana niezbyt dużą czcionką, ale dość krótkie rozdziały ułatwiają czytanie. Język jest dość łatwy w odbiorze, jest urozmaicony. Nie mamy tu do czynienia z denerwującymi powtórzeniami. Czyta się bardzo szybko i przyjemnie.
Książka mimo wielu walorów ma także swoje minus,które zauważają praktycznie wszyscy, którzy mieli z nią kontakt. Postać Juliette na końcu książki staje się już denerwująca, gdy udaje się do domu mordercy, wiadomo co ją spotyka. Jako czytelnik nie ma się wpływu na zachowanie bohaterów. Gdy wczytamy się w tom dostrzegamy celowość tego zabiegu, bo wtedy udaje się rozwiązać całą sprawę. Plusem takiego obrotu sprawy jest to, że gdyby autor zostawił Juliette przy życiu zapewne żyła by ona długo i szczęśliwie z Joshem i trylogia zamieniła by się w skandynawską sagę z kiosku. Nie mniej jednak w czasie czytania ciśnie się na usta zdanie „po co tam leziesz głupia kobieto". Kolejny minus to miejsce akcji. Szkoda, że francuski pisarz nie umieścił akcji w swoim kraju w końcu pustostany w lasach i mroczne krajobrazy znajdziemy w każdym kraju,, Francja wydaje się bardziej magiczna niż USA, wtedy powieść była by jeszcze bardziej klimatyczna. W powieści są motywy francuskie, ale same motywy mają się dość nijak do treści, bo połączenie Francja + USA jakoś nie gra. Jak dla mnie kryminał powinien być klimatyczny, temu tego nie brakuje, ale mogło by być lepiej.
Bilans wychodzi na plus i stwierdzam, że książka jest godna polecenia. W skali jeden do 10 dała bym 9,5. Jeżeli przebolejemy głupotę bohaterki na końcu i miejsce akcji to może nawet 10. Bardzo dobry kryminał nie przesadzony. Już nie takie proste czytadło, bo można z niego coś trochę wyciągnąć oprócz odrobiny rozrywki. Zakupiłam także drugi i trzeci tom, drugi już rozpoczęłam, bo na końcu każdego znajduje się początek kolejnego. Tą serię mogę polecić z czystym sumieniem dla kogoś komu nie straszne odwiedziny w małej strefie mroku, gdzie zwykle rzeczy nie dzieją się zbyt często.

Tytuł: „Otchłań zła" („L'ame du mal „)
Autor: Maxime Chattam
Rok wydania: 2004
Oprawa: miękka
Przekład: Joanna Stankiewicz-Prądzyńska
Ilość stron: 544
Wydawnictwo: Sonia Draga