Nie ma to jak wstać w nocy i zrobić się głodna. Moją ofiarą padły krojone pomidory w puszce. Puszka, puszka, właśnie puszka. Mamy erę recyklingu, więc taka puszka to rarytas. Szkoda wyrzucić! Zdarłam z niej etykietkę i stwierdziłam, że potrzeba mi kubka na długopisy do akademika. Kiedyś Perfekcyjna Pani Domu, ta prawdziwa czyli Anthea Turner, pokazywała właśnie taki trik z puszką po zupie.
Jednej z uczestniczek proponowała zostawienie puszki po zupie i oklejenie jej naklejkami po to by dziecko mogło w niej trzymać niesforne kredki i mazaki. Swoją puszkę zrobiłam nieco inaczej. Na początek niezastąpiony biały podkład czyli Gesso, po to by wszelkie naklejki i malunki się trzymały. Jest niedrogi, wydajny i produkt polski :P
Po wyschnięciu i nałożeniu kilku warstw, można zacząć ozdabiać techniką decoupage. Na początek wycięłam wzory z papieru ryżowego. Wybrałam motyw jazzowy z płytami winylowymi. Tradycyjnie trzeba użyć kleju w kilku warstwach.
Po dokładnym przyklejeniu kilkoma warstwami trzeba odstawić materiał do wyschnięcia. Jeżeli klej dobrze nie wyschnie przy nakładaniu lakieru wzory staną sie miękkie i zepsują się.
Tym razem postanowiłam nałozyć dwa lakiery, najpierw jeden z połyskiem typowy do tej techniki, potem drugi w sprayu.
Płyty w tle kupiłam w ciucholandzie, tam też bywają takie cuda :P Jedna jest austriacka, druga niemiecka. Sama puszka przywodzi mi na myśl Andiego Warhola i popartowe motywy.