„Zły plon bezprawia
Nowym się tylko bezprawiem poprawia. „ - Wiliam Shakespeare – motto książki.
Ostatnio w kiosku wpadł mi w ręce pierwszy tom trylogii Maxime
Chattam pt. „Otchłań zła". Zazwyczaj książki, które są tanie są
przewidywalne, jednak ta zaskoczyła mnie dość pozytywnie.
Cała historia toczy się w Portland. Na początku książki poznajemy
głównych bohaterów policjanta Josha Brolin'a i młodą studentkę Juliette
Lafayette w dość nietypowym momencie. Ona zostaje porwana przez
przestępce, którego on szuka. Juliette zostaje uratowana, wszystko
kończy się dobrze, „Kat z Portland" nie żyje. W tym momencie
Hollywoodzka sielanka się kończy, ponieważ po pewnym czasie w
pustostanie w lesie zostaje znalezione ciało młodej kobiety wszystko
wskazuje, że psychopata powrócił. Tu zaczyna się skomplikowany proces,
bo na wstępie dowiadujemy się o tym, że Joshua zabił „Kata z Portland" i
sprawa jest zamknięta. Zaczynają się poszukiwania ducha „Kata z
Portland" w które włącza się także Juliette. Po drodze w książce
podsuwany jest nam motyw z „Boskiej komedii" Dantego, autor sugeruje
także, że ciemne moce mają udział w tej dziwnej i pogmatwanej sprawie.
Na początku byłam dość sceptycznie nastawiona do tej serii, bo
myślałam, że autor zaserwuje nam historię „z mchu i paproci" w której to
nagle człowiek ożywa i wstaje z grobu, a cała teoria dziejów zostaje
zanegowana. Historia jest jednak na tyle wciągająca, że stwierdziłam, że
poczekam i zobaczę co zamierza pokazać autor. Maxime Chattam bardzo
dokładnie prowadzi nas przez tą zawiłą historię. Główny bohater Josh
zajmuję się portretami psychologicznymi seryjnych zabójców , więc bardzo
dokładnie poznajemy psychikę poszukiwanego ducha „Kata z Portland".
Momentami zaczynamy włączać się powoli w śledztwo i sklejać w głowie
fakty. W książce pojawiają się terminy z medycyny sądowej, ale autor
wprowadza postać Bentleya Cotland'a , który ma zostać zastępca
prokuratora generalnego i któremu policjanci tłumaczą wszystkie pojęcia,
to znacznie ułatwia czytanie i nie zmusza nas do ciągłego biegania po
encyklopedię.
W książce godne uwagi są bardzo dokładne opisy, które nie skupiają
się na zachodach słońca i zbędnych walorach przyrody, a na rzeczach
kluczowych. Możemy poczuć klimat zagraconego pokoju Josha, ale także
zmarznąć wraz z bohaterami w nocy na miejscu zbrodni, zobaczyć mroczny
pustostan w lesie. Nie wszystkie opisy w książce są miłe i przyjemne,
znajdują się tam także opisy ofiar czy sekcji, ale są one dozowane, więc
książka nie obrzydza. Autor wie, kiedy powiedzieć dość. Dla osłody w
powieści pojawia się także motyw romansu Josha i Juliette, jest trochę
jak z serii z serduszkiem, on ją uratował przed śmiercią itp., ale
motyw ten nie dominuję, jest tego tyle ile być powinno. Narracja jest
trzecioosobowa, niektóre rozdziały to opis dnia Juliette, a inne Josha,
czasem łącza się w jeden dzień. Czasami najpierw czytamy o tym jak
morderca rozprawia się ze swoją ofiara, a w kolejnym rozdziale już
czytamy o pracy policji. W książce nie ma bohaterów ze stali mają oni
swoje słabości i uczucia. Są bardzo dokładnie zarysowane. Pozycja jest
dość obszerna pisana niezbyt dużą czcionką, ale dość krótkie rozdziały
ułatwiają czytanie. Język jest dość łatwy w odbiorze, jest urozmaicony.
Nie mamy tu do czynienia z denerwującymi powtórzeniami. Czyta się
bardzo szybko i przyjemnie.
Książka mimo wielu walorów ma także swoje minus,które zauważają
praktycznie wszyscy, którzy mieli z nią kontakt. Postać Juliette na
końcu książki staje się już denerwująca, gdy udaje się do domu mordercy,
wiadomo co ją spotyka. Jako czytelnik nie ma się wpływu na zachowanie
bohaterów. Gdy wczytamy się w tom dostrzegamy celowość tego zabiegu, bo
wtedy udaje się rozwiązać całą sprawę. Plusem takiego obrotu sprawy jest
to, że gdyby autor zostawił Juliette przy życiu zapewne żyła by ona
długo i szczęśliwie z Joshem i trylogia zamieniła by się w skandynawską
sagę z kiosku. Nie mniej jednak w czasie czytania ciśnie się na usta
zdanie „po co tam leziesz głupia kobieto". Kolejny minus to miejsce
akcji. Szkoda, że francuski pisarz nie umieścił akcji w swoim kraju w
końcu pustostany w lasach i mroczne krajobrazy znajdziemy w każdym
kraju,, Francja wydaje się bardziej magiczna niż USA, wtedy powieść była
by jeszcze bardziej klimatyczna. W powieści są motywy francuskie, ale
same motywy mają się dość nijak do treści, bo połączenie Francja + USA
jakoś nie gra. Jak dla mnie kryminał powinien być klimatyczny, temu tego
nie brakuje, ale mogło by być lepiej.
Bilans wychodzi na plus i stwierdzam, że książka jest godna
polecenia. W skali jeden do 10 dała bym 9,5. Jeżeli przebolejemy głupotę
bohaterki na końcu i miejsce akcji to może nawet 10. Bardzo dobry
kryminał nie przesadzony. Już nie takie proste czytadło, bo można z
niego coś trochę wyciągnąć oprócz odrobiny rozrywki. Zakupiłam także
drugi i trzeci tom, drugi już rozpoczęłam, bo na końcu każdego znajduje
się początek kolejnego. Tą serię mogę polecić z czystym sumieniem dla
kogoś komu nie straszne odwiedziny w małej strefie mroku, gdzie zwykle
rzeczy nie dzieją się zbyt często.
Tytuł: „Otchłań zła" („L'ame du mal „)
Autor: Maxime Chattam
Rok wydania: 2004
Oprawa: miękka
Przekład: Joanna Stankiewicz-Prądzyńska
Ilość stron: 544
Wydawnictwo: Sonia Draga
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz